Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to jedyna jasna myśl, której Anielka uczepiła się w tej chwili zwątpienia, jak ostatniej deski ratunku.
Czy ta kobieta była w domu? Może Anielka pójdzie do niej? Ale przecież jej nie zna. Czy tamta nie śpi jeszcze?
Z drżeniem usiadła Anielka na łóżku i przyłożyła ucho szczelnie do ściany. Usłyszała skrzypienie materaca. Widocznie sąsiadka jej miała łóżko przy tej samej ścianie. Dzięki Bogu! Z westchnieniem wdzięczności zmówiła Anielka wieczorny pacierz i przytuliła twarz do poduszki.
Cały pokoik zdawał się trząść w posadach. Słychać było z dołu plusk wody i głośny turkot koła młyńskiego, a wszystko razem sprawiało tak niesamowite wrażenie, jakby za chwilę miała nadejść powódź. Anielka tutaj musi mieszkać! Powieki jej opadały powoli ze zmęczenia, aż wreszcie zamknęła je zupełnie i począł jej się marzyć dziwny, lecz przyjemny sen.
Siedziała z babcią w dyliżansie pocztowym, który jechał z Wiatrowa do Wielkiej Wsi. Dyliżans stękał i jęczał, jadąc wolno piaszczystą drogą. Tajemniczo i głośno szumiały fale rzeki. Ale Anielka była tak zmęczona, że poprostu oczu nie mogła otworzyć. Zresztą poco? Babcia była przy niej Anielka czuła, że dłoń babci spoczywa w jej dłoni Cóżby jej się stać mogło, skoro babcia była z nią razem?
Błogi spokój i bezpieczeństwo owładnęły Anielkę i pozostały już w jej duszy nawet nazajutrz rano, gdy otworzyła oczy i rozpoczęła swój pierwszy, pełny przygód, dzień w mieście.