Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żegnała w tej chwili oddaloną wioską rodzinną. I poprzez te łzy w blasku wątłego płomienia świecy widziała Anielka ten swój pierwszy własny pokoik, w którym zupełnie sama miała mieszkać.
Jak bardzo tęskniła za takim własnym kątem, będąc jeszcze w domu i nie mogąc znaleźć ani na chwilę kawałka miejsca, gdzieby mogła rozkoszować się swą samotnością! Jak pięknie sobie wówczas ten własny kąt wyobrażała! Poczęła błądzić załzawionym wzrokiem po wąskiem łóżeczku w kącie, po wysokiej, obcej szafie, okrągłym stoliku i krześle, które przy stoliku stało, w miejscu, gdzie sufit był niższy i pod ścianą dosięga! prawie podłogi. Nad pokoikiem widocznie był już dach.
Spojrzenie Anielki zawisło teraz z tęsknotą na małem okienku w kącie. Czy można je otworzyć i wyjrzeć przez nie nazewnątrz? Nie miała jednak odwagi podejść do okna, zresztą jak najśpieszniej powinna była położyć się do łóżka, aby nie zużyć zbyt dużego kawałka świecy. Przecież chlebodawczyni powiedziała, że świeca ta ma starczyć Anielce na cały tydzień, a już spory kawałek się wypalił.
Anielka zebrała resztki odwagi, zdmuchnęła świecę i zrzuciła z siebie ubranie. W domu także po ciemku kładła się do łóżka, ale w domu tuż przy niej spały Amelka i Milusia. Tutaj biedne Anielka była zupełnie sama! Jednak pani Bielawska wspomniała coś o kobiecie, która podobno mieszkała obok. Więc przecież za ścianą znajdował się żywy człowiek, może nawet czyjaś babcia Dlaczego ta kobieta mieszkała tak wysoko? Była