Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ny Kudelskich z Winnicy. Z koperty wysunęła się fotografja maleńkiego jasnowłosego chłopczyka. „Musicie kiedyś w niedzielę do nas przyjechać“, pisała dawna panna Chudzelewska, „aby powinszować nam syna i zaprosić do siebie z wizytą“...
Nawet Bielawscy przesyłali swe gratulacje i zapraszali do siebie. Anielka i Stasiek postanowili tam pójść koniecznie, aby raz jeszcze usłyszeć terkotanie koła młyńskiego pod podłogą i obejrzeć kąty, które miały dla nich tyle przyjemnych wspomnień.
Mistrz piekarski Bączek omal nie spadł ze schodków swojego sklepu, ujrzawszy Staśka i Anielkę wracających do domu z wizyty u państwa Bielawskich.
— Śliczna para, — mruknął, zacierając z radością dłonie. — W moim domu jest wolne mieszkanie do wynajęcia.
— Az czego mieliby płacić takie wysokie komorne? — zachichotała pani Bielawska z okna swego mieszkania. — Przecież obydwoje zupełnie nic nie mają. — I przesłała złośliwy uśmiech za młodymi, którzy z wysoko podniesionemi głowami szli ulicą, trzymając się za ręce.




Aż wreszcie pewnego dnia Stasiek stanął przed Anielką w nowiutkim pocztowym uniformie, a z pod błyszczącego daszka czapki uśmiechały się do niej roziskrzone radością oczy. Na placu Królewskim, gdzie wieże kościelne wznoszą się ku niebu, gdzie dzwony w każdą niedzielę tak radośnie biją, znaleźli Stasiek z Anielką na najwyższem piętrze sta-