Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uszy czas ci wystarczy, — rzekła matka do Anielki gdy pewnej nocy leżały już w łóżku. — Ten duży stół i komodę też możesz sobie zabrać, a na dodatek dostaniesz dwieście złotych, które specjalnie dla ciebie zaoszczędziłam. Przydadzą ci się z pewnością, tylko nikomu nic o tem nie mów.
— Jak dziewczęta wyjdą zamąż, a chłopcy wyjadą, musisz się do nas przeprowadzić, mateczko, — szeptała Anielka, — Stasiek oddawna już o tem mówił.
Zdawać się mogło, że coś dziwnie jasnego zamajaczyło nagle wśród ciemności skromnego pokoiku. Pani Lipkowej, która tyle przejść miała w swojem życiu, łzy radości nabiegły jej nagle do oczu i spłynęły cichutko po policzkach...
Wreszcie Anielka i Stasiek włożyli złote obrączki i mieli wrażenie, że wszyscy na ulicy za nimi się oglądają. Lili ze składu porcelany podarowała Anielce młynek do kawy w prezencie ślubnym, zwierzając się przy okazji, że i jej się Stasiek kiedyś bardzo podobał. Kwiaty napełniły małe mieszkanko, a codziennie poczta przynosiła jakieś nowe listy.
„Strzeż waszej miłości, jak świętego ognia“, pisała pani Rage Anielce, przysyłając sześć srebrnych łyżeczek w upominku. „Irenkę uważam za swoje własne dziecko i za nic bym się z nią nie rozstała. Twój list odesłałam Lodzi. Jest już na innem miejscu, bo u mnie jakoś niebardzo jej się podobało“...
Czytając ten list, Anielka miała łzy radości w oczach. O tyle rzeczy pragnęłaby panią Rage zapytać... A tutaj jeszcze leżał drugi list od rodzi-