Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dniami i nocami i nie żałowałaby rąk, aby tylko móc zbudować lepszą przyszłość dla siebie i Staśka.
— Chciałbym dostać jakieś pewne zajęcie, — zwierzał się Stasiek, gdy znowu przy końcu miesiąca składali do kasy swe drobne oszczędności. — Możliwe jest, że pan Weber sprzeda twój skład, a wówczas z pewnością stracę posadę.
— Zgłoś się na pocztę, — doradzała Anielka. — Podobno tam są znowu ludzie potrzebni.
I nagle przypomniała sobie przystojnego listonosza z Kresów, do którego Ninka tak ją zachęcała, twierdząc, że ma świetną posadę.
Z całkiem nową nadzieją w sercu, wpatrzeni w gwiazdy mrugające na niebie, szli Anielka i Stasiek tego wieczoru do domu.
Jak zwykle, Anielka i tym razem spóźniła się na kolację i musiała wysłuchać tych samych ostrych słów ze strony matki i rodzeństwa.
— Ciekawa tylko jestem, gdzie się znowu podziewałaś, przecież tak długo z pewnością nie pracujesz. — To mówiąc, matka obrzuciła ją takiem podejrzliwem spojrzeniem, że Anielka odczula dotkliwy ból na samem dnie serca.
Spojrzawszy jednak na spracowane ręce matczyne, na jej pooraną zmarszczkami twarz, odczuła dla tej kobiety nowy przypływ uczucia i zapragnęła objąć ją serdecznie za szyję i całą prawdę wyjawić. Jednak i tego wieczoru do zwierzeń nie przyszło.
Stasiek zgłosił się na pocztę. Z pewnością przyjmą go, lecz muszą uprzednio zasięgnąć o nim informacyj w składzie porcelany. Anielka od tego