Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na drogę od mistrza piekarskiego Sączka. Miasto K., pani Bielawska, fabryka czekolady, wszystko to było już daleko poza nią. Chwilami miała wrażenie, że ta podróż jej trwa całe tygodnie, że od tygodni wielu siedzi na swem miejscu przy oknie, w przedziale kolejowym i oburącz trzyma swą walizkę.
Zabłysła gdzieś w oddali srebrzysta wstęga rzeki, na widnokręgu pojawiły się wyraźne kontury pagórków, zamajaczyły wieże kościelne i dachy kamienic miasta. Dojeżdżała do celu! Trzeba było wysiadać. Wstrzymała oddech w piersiach, a serce poczęło bić, jak na trwogę. Co ją tutaj czekało?
Za balustradą peronu stał elegancki pan w czarnym sztywnym kapeluszu na głowie. W ręku trzymał białą chusteczkę, którą wesoło powiewał w powietrzu. Anielka przeraziła się. Postawiła swą walizkę na chodniku peronowym, dobyła z kieszeni chustkę i również z całych sił zaczęła nią powiewać.
Ale co powie temu wytwornemu panu, gdy się do niej zbliży? Długo jednak zastanawiać się nie mogła, bo pan ów podskoczył do niej, chwycił walizkę, i oddał ją jakiemuś służącemu w liberji, rozkazując zanieść do powozu. Anielka musiała wsiąść również i znalazła się całkiem nieoczekiwanie u boku jasno ubranej damy, która zupełnie się do niej nie odzywała. Powóz ruszył z miejsca, jadąc przez miasto szerokiemi, przystrojonemi zielenią ulicami. Anielka z przerażenia i nieśmiałości lękała się głowę podnieść wgórę. Dopiero w obszernym jasnym pokoju, gdy stanęła przed młodą panią, leżącą na zarzuconej poduszkami kanapie