Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

no z kolorowemi szybami. Ha dużym kredensie dostrzegła Anielka ogromne srebrne wazy i kielichy i przypomniało jej się, że takie same kielichy widziała tylko w kościele podczas niedzielnego nabożeństwa.
Poprostu wzroku od tych wszystkich cudowności oderwać nie mogła i siedziała z przestrachem na brzeżku krzesła, mając oczy szeroko otwarte, gdy nagle ciężkie dębowe drzwi uchyliły się i czarno ubrana dama przyjaznym głosem przywołała do siebie następną skolei kandydatkę.
Od tej chwili wzrok Anielki znów od tych drzwi oderwać się nie mógł, a gdy wreszcie i na nią przyszła kolej, doszła nagle do wniosku, że skromna jej sukienka była o wiele brzydsza od sukienek tych wszystkich dziewcząt, i pocieszała się tylko tem, że stosując się do rad panny Chudzelewskiej, nie zapomniała włożyć swego nowego kapelusza z dużą błyszczącą kokardą. Wogóle, jak miała odpowiadać? Przecież tak mało się uczyła i właściwie prawie nic nie umiała.
Znalazłszy się w następnym pokoju, przysiadła na krześle, spoglądając nieśmiało na sympatyczną damę w czerni i odpowiadając na jej pytania: skąd pochodzi, u kogo służy, ile ma lat i co potrafi robić? Dowiedziała się, że pomocnica, której poszukiwano, miała objąć zajęcie na Kresach u zamężnej córki pani majorowej Wolskiej. Majorowa przemawiała tak mile, a oczy jej spoglądały tak przyjaźnie, że w sercu Anielki zrodziło się nagle pragnienie, aby ją właśnie majorowa do pracy wybrała. Uczyni wszystko, aby swe obowiązki spełniać