Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gnęła nauczyć się prasować, szyć, czy czegoś w tym rodzaju. Nie miała już cierpliwości siedzieć całemi dniami nad cerowaniem, siedzieć w obszernej kuchni Bielawskich wówczas, gdy wszyscy wychodzili z domu. Pragnęła wydostać się stąd możliwie jak najprędzej. Myśl o tem nie dawała Anielce spokoju.
Korzystając z nieobecności pani Bielawskiej w domu, przeglądała codziennie gazetę, aby się przekonać, czy nie znajdzie z ogłoszenia jakiegoś odpowiedniego dla siebie miejsca. Stasiek nie powinien jej zastać u Bielawskich po powrocie. Anielka też pragnie zostać czemś i czegoś wreszcie się nauczyć.
Gdy dni tak mijały za dniami, posępne i monotonne, w ostatecznej rozterce biegła na obsypany kwieciem cmentarz i tam wypłakiwała cały swój ból.
Dwa razy spotkała siostrę Staśka Elżunię, przy mogile Miszczakowej; wypłakały się obydwie, po modliły i odeszły jakoś bardziej ze sobą związane.
Anielka dowiedziała się, że Staśkowi było dobrze, a Elżunia przyrzekła, iż dowie się w sklepie, w którym sama pracowała, czy nie przyjęliby jeszcze jednej uczenicy do szycia.
— Mogłabyś spać ze mną w jednem łóżku, a z jedzeniem już też by się jakoś dało radę, — pocieszała Elżunia.
Nadeszły Ostatki i minęły, ale w życiu Anielki nic absolutnie się nie zmieniło. Pani Bielawska wpadła na pomysł przyjęcia na mieszkanie i wikt studenta, który podobno pochodził z jakiejś książęcej