Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się spóźnić. A akompaniamentem do tego wszystkiego była przemowa pani Bielawskiej, która Anielkę na dworcu oczekiwała. Pani Bielawska w swym długim czarnym płaszczu i aksamitnym berecie na ciemnych włosach, wyglądała zupełnie, jak ksiądz. Mówiła bszustanku i prawdopodobnie nie wolno jej było przerywać. Anielka jednak była tak zamyślona i tak oszołomiona, że prawie ani słowa nie rozumiała z tego, co pani Bielawska do niej mówiła. Czuła tylko, że chętnieby na chwilę postawiła na chodniku swoją ciężką torbę podróżną. Całe mnóstwo otoczonych zielenią domów i wspaniałych ogrodów, które z panią Bielawską mijały, wydawało się Anielce czemś, co się widuje tylko we śnie.
I nagle głos sztywnej pani Bielawskiej przeniknął znowu do świadomości Anielki:
— To jest ulica Dworcowa, niech Aniela pamięta, bo tutaj trzeba będzie przychodzić po zakupy!
Anieia! Któż to był? Anielce zdawało się, że chodziło tu nie o nią, lecz o całkiem kogoś innego. Jej zdziwione spojrzenie spoczęło nagie na gromadce mężczyzn, ubranych w jasno-popielate garnitury i zamiatających pilnie ulicę. Każdy znaleziony niedopałek papierosa ludzie ci chowali do kieszeni. Tego nawet parobek Kuba w domu by nie zrobił. Nie nosił on również takiego śmiesznego popielatego ubrania w prążki. Widocznie takie ubranie nosi się tylko w mieście.
Trr! Słomkowy kapelusz Anielki znalazł się nagie na jej plecach. Gumowa tasiemka zacisnęła