Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I to jest wojna, — szepnęła babcia z kąta. — Żeby tak ludzie wreszcie zrozumieli i przestali nazawsze wojować.
Matka Staśka, leżąca na kanapie z owiniętą głową, błądziła wzrokiem po twarzach młodych, zebranych dokoła niej. Czyż nie pałały im oczy ciekawością? Czyż ta straszna historja o wojnie nie była dla nich oddalona i należąca do przeszłości? Czy znajdowali odpowiedź na to odwieczne pytanie: Dlaczego?
— Boli cię coś, mateczko? — zapytał Stasiek z niepokojem, ale matka już się doń uśmiechnęła:
— Nie, nie, tylko ból głowy nie przechodzi.
Uścisnęła mocno rękę Staśka i zdawać się mogło, że jego troskliwość przynosi jej pewną ulgę.
W chwili, gdy wniesiono lampę, przykre wspomnienia przeszłości stały się znowu nierzeczywiste. Śmiano się i żartowano i wszyscy bawili się doskonale. Panna Chudzelewska przyprowadziła ze spaceru małą Gieniusię i nagle Anielka poczęła sobie uświadamiać wszystko, czego dotychczas domyśleć się nie mogła.
Przecież najprawdopodobniej Gieniusia była córeczką panny Chudzelewskiej. To była widocznie ta smutna historja, którą panna Chudzelewska chciała Anielce opowiedzieć. Serce w piersi Anielki poczęło bić mocniej. Ale panna Chudzelewska była stanowczo nieprzeciętną kobietą! Czyż to możliwe? W duszy Anielki dwie jakieś moce poczęły staczać ze sobą walkę. Anielka umilkła i zamyśliła się.
Widocznie panna Chudzelewska zauważyła tę