Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ne, matki z synami chwycili się w objęcia, przyjaciele śpiewali przyjaciołom pieśń pożegnania:

„Jak nie chcesz dłużej tu pozostać,
Na swojej ziemi, gdzieś jadł chleb,
Jak chcesz się z swą Ojczyzną rozstać,
To jesteś tuman, jesteś kiep!
Ty w świat daleki wędruj, bracie,
Ja pozostanę, gdzie kraj mój,
Zostanę w mej ojczystej chacie,
Gdzie suchy chleb mam, ale swój”

Ach, jak ta pieśń przeszywała duszę do głębi! Zapłakany Romek żegnał matkę, dziękując jej drżącym głosem za wszystko, co dlań uczyniła i przyrzekając stać się pracowitym i samodzielnym człowiekiem.
— Bądź zdrowa, Anielciu, i nie zapominaj o mnie, — zwrócił się do siostry ze łzami.
Dlaczego Romek wogóle wyjeżdża? Czy tak być musi?
Okna wagonu wypełniły się młodemi twarzami, z których jedne były uśmiechnięte, inne znów zatroskane, zroszone łzami. Drzwi przedziałów zamykano. Daleko gdzieś, na samym początku pociągu, rozległ się gwizdek, i gdy pociąg ruszył z miejsca, poczęły w powietrzu powiewać chustki i rozbrzmiewać okrzyki na peronie:
— Dowidzenia, żegnajcie, zobaczymy się jeszcze.
Wreszcie pociąg przyśpieszył biegu i zniknął za jakimś stacyjnym budynkiem. Dokąd ten tor kolejowy prowadzi? A którędy droga powrotna do dawnego, dotychczasowego życia?