Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siadali. Anielka dziwiła się tym tłumom, dziwiła sic skąd tyle ludzi się brało i dokąd ci wszyscy ludzie jechali.
Ktoś z pasażerów chciał jej torbę położyć na siatce nad ławką, ale oparła się temu z przerażeniem. Torby stanowczo z rąk niewypuści. Przecież tam, na siatce, możnaby ją łatwo zamienić!
W pewnej chwili Anielka sięgnęła do torby. Naprawdę zupełnie zapomniała o kiełbasie i Chlebie Romka. Spojrzawszy ukradkiem na sąsiadów, wyjęła te swoje cudowności z torby i po chwili siedziała znów spokojnie, trzymając w jednej ręce kawałek chłeba, w drugiej całą kiełbasę, która do niej należała i zajadając to wszystko z wielkim apetytem. Czy mogło być coś smaczniejszego? Czy istnieje wogóle na świecie człowiek, który po raz drugi mógłby przeżywać takie szczęście?
Ta jedna godzina, która Anielce wydala się jedną chwilką, ukoiła w zupełności jej rodzącą się już tęsknotę za domem, przysłoniła wszelkie niepewności.
Anielka nie widziała już nikogo w przedziale, bo pociąg minął długi żelazny most i oczom jej ukazało się całe morze domów z wielkiemi wieżami, całe mnóstwo ulic, biegnących w rozmaite strony. Dopiero po chwili zbudziła się Anielka do rzeczywistości.
— Czy to K.? — odważyła się zapytać jedną te swych sąsiadek, a gdy ta potakująco skinęła głową, Anielka przerażona zerwała się ze swego miejsca.
Spojrzeniem szeroko rozwartych oczu poczęła