Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i doświadczoną osobą, lecz nagle ocknęła się z zadumy i podbiegła spiesznie do okna. Któż to tak hejnał strażacki wygrywał? Skąd ten dźwięk pochodził?... Na miłość boską, z wieży ratuszowej alarmowano o pożarze!
Zaczęły się otwierać okna we wszystkich pobliskich domach. Ludzie wybiegli na ulicą. Stasiek pomknął schodami na górą i okienkiem ze strychu wyszedł na dach. Anielka poszła za jego przykładem.
— Na Cegłowie się pali! — rozbrzmiewało dokoła. — Zapalił się ten nowy hotel.
Wszystkie niemal dachy okoliczne zapełniły się ludźmi. Jedni wołali drugich, pokazując w oddali kłęby dymu, który wznosił się ku pogodnemu niebu.
— Ach, jakie tam będą szkody, — biadali przerażeni mieszkańcy.
W nowym hotelu, wybudowanym dopiero rok temu, znajdowało się ostatnio bardzo dużo przyjezdnych cudzoziemców, bo hotel ten słynął z komfortu w całem mieście.
— Jakie tam będą straty! — jęczeli ludziska.
Pożar jednak nie przejmował się narzekaniem mieszkańców miasta. Płomienie wzbijały się ku górze i obejmowały coraz bardziej zwycięsko wspaniały budynek hotelowy. Kłęby dymu poczerniały jeszcze bardziej, wzbijając się ku niebu, a gnane jesiennym wiatrem, znaczyły się na niebie w kształcie jakichś niesamowitych rysunków.
Irenka poczęła płakać, Stasiek i Anielka stali z otwartemi szeroko oczami, przejęci grozą wszechpotężnego żywiołu.