Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wić jakieś małe gospodarstwo i wraz z synem przenieść się tam na stałe. Wogóle pani Kudelska stała się ostatnio całkiem innym człowiekiem. Poruszała się żwawo i nie wyglądała już tak staro, jak dawniej. Może matka będzie wiedziała o jakiejś dzierżawie w Wielkiej Wsi! Przecież już za tydzień ma przyjechać z Romkiem do miasta, akuratnie na jarmark św. Marcina. Romek jedzie do Ameryki, zuch z niego!
I nagle Anielce stało się za ciasno w obszernej kuchni Bielawskich, za ciasno jej było nawet we własnej skórze w tej chwili. Nie mogła dłużej usiedzieć. Musiała wstać i przejść się od pieca do kredensu, ale do Ameryki nie miała już teraz ochoty jechać. Wprost przeciwnie, gdyby jej ktoś taką podróż zaproponował, z pewnością długoby się opierała, a przecież kiedyś wyjazd do Ameryki był jej najgorętszem życzeniem.
Zbliżyła się znowu do okna i usiadła na dawnem miejscu, pogrążając się w zadumie. Myślała o Irence, której odrastały znowu rude włosy, ale mała nie była tem wcale zmartwiona, zorjentowawszy się, że Anielka ogromnie rude włosy lubi. W przystępie szczerości, Irenka opowiedziała młodej swej opiekunce, że ojcem jej był prawdziwy Francuz, który z francuskiem wojskiem podczas wojny przybył do Polski. Czyż to mogło być prawdą? Matka Irenki podobno pracowała gdzieś w mieście i miała przyjść kiedyś, aby Irenkę odwiedzić.
Swoją drogą, jakie to życie było dziwne i zagadkowe! Anielka czuła się już zupełnie dorosłą