Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czysta. Anielka już od kilku dni każdego ranka i wieczora, czesała i myła gęste rude włoski dziewczynki, pragnąc w jakiśkolwiekbądź sposób wytępić zalęgnięte we włoskach zwierzątka. Niestety, wszystkie wysiłki Anielki nie zdały się na nic.
— Trzeba włosy obciąć, — oświadczyła pani Bielawska Anielce. — Jeszcze na Anielę to robactwo się przeniesie, a później nawet ja rady sobie dać nie będę mogła z mojemi długiemi włosami.
Dlaczego mówi o długich włosach, kiedy od dłuższego już czasu nosi sztuczny warkocz! zdziwiła się Anielka.
Ale jak ta biedna Irusia będzie wyglądała bez włosów! Te cudowne miękkie rude loki obciąć, nie, to byłaby zbrodnia. Trzeba znaleźć jakieś inne wyjście.
Tłumaczenia Anielki nic nie pomogły. Po obiedzie ukazał się w kuchni po raz drugi pan Bielawski i począł tłumaczyć Anielce, że Irence trzeba koniecznie obciąć włosy.
— Niech Aniela małą na to przygotuje, — mówił łagodnie. — Zato będzie mogła Aniela zabrać Irenkę w niedzielę na spacer. Proszę tutaj złotówkę na fryzjera. To, co zostanie, może Aniela wziąć na drobne wydatki.
Z pewnością pan Bielawski nie miał nic złego na myśli, ale Anielka w duszy poczęła się nagle buntować. Energicznym ruchem, tracąc zupełnie panowanie nad sobą, cofnęła rękę, nie przyjmując podawanej przez pana Bielawskiego złotówki.
— Nie wezmę złotówki i włosów Irence obciąć nie pozwolę. Przecież to byłby skandal! —