Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

serce na chwilę bić przestała. Pani Kudelska odwróciła głowę w jej stronę, spojrzała, lecz nie wyrzekłszy ani słowa, poczęła schodzić za młodym mężczyzną nadół. Potem nastąpiła cisza...
Czy Anielka śniła? Poomacku sięgnęła do klamki. Koło młyńskie pod podłogą turkotało, jakby nie zatrzymywało się ani na chwilę. Zdenerwowanie Anielki doszło już do tego stopnia, że nagle wybuchnęła głośnym płaczem. W tej samej chwili trzymając w ręku zapaloną lampę pani Kudelskiej, wyszła do korytarza panna Chudzelewska.
— Co się Anieli stało? Czy Aniela słyszała? Na miłość boską, przecież nikt go chyba nie widział.
Panna Chudzelewska była tak samo ubrana, jak wówczas, kiedy wróciła z pracy. Wzięła Anielkę za rękę, wprowadziła do swego pokoju i usadowiła na kanapie.
— Aniela cała drży, — szeptała, — nie trzeba się lękać. Ach, to jest wszystko takie straszne. To jej syn, syn pani Kudelskiej. Nie mógł dłużej wytrzymać i postanowił zobaczyć matkę. Ale Aniela nikomu o tem nie powie, prawda? Pani Kudelska to prawdziwa bohaterka. Boi się tylko litości ludzkiej i ma słuszność.
Panna Chudzelewska z lampą w ręku stała jeszcze ciągle na środku izdebki, a cień jej wysokiej postaci tańczył dziwnie i tajemniczo na przeciwległej białej ścianie.
— Każdy z nas może się dostać do więzienia, — rzekła po chwili jakimś dziwnym, nieswoim głosem. — Nie jesteśmy lepsi od tamtych, tylko mamy więcej szczęścia. Syn pani Kudelskiej w sprze-