Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

panią Bielawską. Dziecko miało przybyć do domu! Nareszcie zapanuje tu życie. Hurra!
Gdy Anielka w swojej izdebce na poddaszu układała poduszki i wygładzała gruby koc na łóżku, serce jej coraz mocniej biło radością niecierpliwego oczekiwania. No, nareszcie pani Bielawska też będzie miała dziecko, może dzięki temu stanie się weselsza, może zmieni się trochę. Niby na skrzydłach, zbiegła Anielka po schodach i wpadła do sklepu majstra piekarskiego Bączka, aby jeszcze chleba kupić na kolację.
Gdy po chwili wyszła ze sklepu, zatrzymała się nagle na progu, zmieszana. U wejściowych drzwi domu Bielawskich, stal jasnowłosy chłopiec z fabryki czekolady i zaczął się uśmiechać na widok Anielki. W ręku chłopiec trzymał małą paczuszkę. Czego mógł chcieć? Daj Boże, żeby nikt nie patrzył przez okno. Ale jak ten blondynek jest dzisiaj ładnie ubrany! Anielce przyjemnie się jakoś zrobiło i mimowoli uśmiechnęła się również.
— Jutro wyjeżdżam daleko, — rzekł uśmiechnięty chłopiec do Anielki. — Rzeczy mam już zapakowane. Jadę do Francji na praktykę. Bardzo długa i męcząca podróż Przyniosłem tutaj Anieli coś na pamiątkę. Napiszę, jeżeli Aniela pozwoli.
Wypowiedziawszy te słowa, chłopiec zarumienił się, Anielka zaś wybąkała coś w rodzaju „dziękuję“ i z paczuszką w ręku pobiegła na górę do kuchni, przyciskając dłonią coraz mocniej bijące serce.
Co jej się stało! Przecież nadal będzie trzepała dywaniki na podwórzu za domem. Ale on wy-