Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tej chwili odczuła Anielka dziwną dumę i radość na samem dnie serca. Zdawało jej się, że powinna uczynić coś wielkiego i trudnego, tylko dlatego, aby pokazać innym, co potrafi. Widzicie, jednak mogę coś robić! To ja właśnie zrobiłam! Przecież już nawet wiersze w swojem życiu pisała i to całkiem sama bez niczyjej pomocy, ot tak sobie, ni z tego, ni z owego. W Gazecie Niedzielnej widziała kilka wierszy wydrukowanych. Może powinna swoje poezje posłać? Może spróbować?
Na niskim stołeczku, w kuchni państwa Bielawskich siedziała Aniela Lipkówna, cerując białe lniane prześcieradło, zaś myśli małej Anielki z Wielkiej Wsi szybowały daleko w poszukiwaniu słonecznego światła, w poszukiwaniu gwiazd mrugających, czegoś, za czem tęskniło serce, do czego wyrywała się dusza.
Nagle Anielka Lipkówna zadrżała, gdy odczuła, że ktoś pochylił się nad nią. Poprostu spadłaby ze stołka, gdyby pani Bielawska w porę jej nie podtrzymała.
— Jak Aniela może spać w biały dzień? — oburzyła się chlebodawczyni. — Nie, czegoś podobnego jeszcze nigdy w życiu nie widziałam. Niech Aniela natychmiast wsunie do swego pokoju drugie łóżko, zagrzeje wody i wstawi do kuchni wannę. Najpóźniej za godzinę przyprowadzę tu tego dzieciaka.
Zupełnie już zbudzona, stała Anielka przy oknie, spoglądając jasnym wzrokiem za oddalającą się