Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

scy ludzie w okolicy z przestrachem ryglowali drzwi swoich domów, co również ogromnie bawiło Anielkę, chociaż zasadniczo nie należała do bardzo odważnych.
Cóż tam pisali o ucieczce więźnia w Niedzielnej Gazecie? Gazeta leżała na stole, Stasiek przyniósł ją dzisiaj rano z poczty.
Jakże chętnie Anielka poszłaby z nim na miasto. Jak pięknie musiało słońce świecić, a promienie jego z pewnością przeglądały się w spokojnej tafli rzecznej. I rybki dzisiaj radośniej pluskać musz jak widzą nad sobą pogodny błękit nieba.
Co tam było w gazecie o ucieczce więźnia? Anielka nie śmiała wziąć gazety do ręki, bo pani Bielawska mogła wejść w każdej chwili, a czytanie gazety w dzień powszedni było marnowaniem czasu i poprostu było niestosowne dla dziewczyny z przyzwoitej rodziny. Anielka jednak z każdą chwilą odczuwała większe zaciekawienie.
Pani Bielawska obcięła sobie włosy i kazała sobie zrobić sztuczny warkocz, który przypinała wielkiemi szpilkami. Anielka codziennie przyglądała się swej chlebodawczyni z ciekawością, gdy ta robiła ranną fryzurę.
Ale panna Chudzelewska mimo wszystko podoba mi się lepiej, — pomyślała Anielka. — Wieczorem muszę wstąpić do niej, może będzie w domu. W niedzielę pobiegnę choć na chwilę na ulicę Górną, a potem do tego małego Wiecha do szpitala. Może Romek już wkrótce będzie jechał do Ameryki i mama przyjedzie z nim do miasta.