Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ach, żeby teraz nie trzeba było pójść spać! Jak można kłaść się do łóżka, kiedy księżyc świeci tak jasno i kiedy tyle wesołych wspomnień przychodzi człowiekowi do głowy...
Stasiek opowiadał, jak raz wsunął głowę między żelazne sztachetki ogrodzenia i potem w żaden sposób nie mógł jej z powrotem wydostać. Andzia od bydła dorzuciła też swoją historyjkę o tem, jak będąc małą dziewczynką, przypinała sobie zawsze sztuczny warkocz swej matki, aby ładniej wyglądać... Tak wesoło i przyjemnie już dawno nie było, pomyślała Anielka, a gdy ze swej strony opowiedziała towarzyszom o tem, że znowu będzie musiała wspinać się przez okno warsztatu, śmiechowi i żartom nie było końca.
— Przyjdź kiedyś do nas w niedzielę na Górną, — prosiła Andzia od bydła, która z całego serca pokochała już Anielkę Lipkównę. — Przyjdź, moja kochana!
— Pst! — Stasiek przyłożył nagle palec do ust i dał znak, aby wszyscy zamilkli.
Anielka niepostrzeżenie zniknęła z gromadki i całe towarzystwo poczęło się za nią z niepokojem rozglądać. Ach! Tam wracał do domu wolnym krokiem mistrz piekarski Bączek. Gdyby tak Anielkę o tej porze na ulicy zobaczył, dopieroby rozplotkował po całem mieście! Ładny byłby skandal! Nie udało mu się jednak, bo Anielka w samą porę ukryła się przed nim. Ale dokąd uciekła?
— Zaczekamy tu jeszcze chwilę, — postanowił Stasiek, zatrzymując gromadkę, sam zaś na pal-