Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Anielki kryło się po kątach, a matka wspierała głowę na ręce i zamyślała się na długie godziny.
Lecz przerażenie Anielki na samą myśl o powrocie do fabrycznych murów, większe było od strachu, wzbudzanego okropnościami, które się działy podobno na szerokim świecie.
Za wszelką cenę pragnęła wyjechać i błagała ustawicznie matkę o pozwolenie, aż ta wreszcie zgodziła się. A teraz, jakby na złość, fabryczny dozorca Hilary jechał właśnie tym samym pociągiem.
— Więc jedziesz jednak, — rzekł z ironją, przyglądając się Anielce niechętnie. — Wyglądasz już jak miejska panienka. Ale zaczekaj! Napewno prędzej jeszcze będziesz wracała do domu. Napewno z tęsknotą będziesz myślała o przędzalni!
Lecz Anielka spojrzała nań tak rozjaśnionym wzrokiem, że fabryczny dozorca Hilary aż się zadziwił.
Już najwyższa była pora, żeby pojechał do łaźni do H. I Dozorca fabryczny Hilary powiedział to do swej sąsiadki po lewej stronie, otyłej wieśniaczki, w sztywnym czepcu na głowie, trzymającej ogromny kosz na kolanach.
— Nasza młodzież dzisiaj o takich rzeczach nie myśli. Młodzi pragną tylko jechać do miasta, bo sądzą, że tam im będzie lepiej.
Na szczęście pociąg stanął i fabryczny dozorca Hilary mógł spokojnie wysiąść z przedziału trzeciej klasy i udać się do łaźni, za którą tak tęsknił. Anielka spoglądała za nim, jak za ostatnim obłokiem, ginącym w oddali na niebie. Ach, wcale nie pragnęła wyglądać, jak miejska dziewczyna.