Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gowskiego, która właśnie w tej chwili spowiadała się przed Piotrem bakałarzem i wikaryuszem kościoła, uderzywszy z prawej strony w ciemię, zabił. Temu zaś Piotrowi bakałarzowi rękę ciężko oparzył, i dziwnym sposobem trzewik na jednej nodze potargał. Jednego także z sług kościelnych w plecy ugodził. Wielu innym poopalał nogi, tak, że ich z kościoła wyprowadzano albo wynoszono. Nie było nikogo w kościele, żeby od przestrachu nagłego nie upadł na ziemię, albo nie struchlał i nie stracił przytomności: ogień bowiem piorunu cały kościoł napełnił. I gdyby był ten piorun w swoim zamachu obiegł po kościele między gęstszym gminem ludu, wszyscy byliby zabici albo śmiertelnie porażeni. Ale dla tych zboczeń, w tak znacznych zwłaszcza odległościach, osłabła siła materyi, i sam ogień tak jej gęstość rozrzedził, że ci, którzy popadali na ziemię, żadnego nie doznali porażenia. Po całym zaś kościele za uderzeniem tego piorunu buchnęła z dymem woń siarczysta.

Król Kazimierz sposobi wyprawę przeciw Wołochom, a przybyłą do siebie wdowę po Eliaszu, Maryą, uposaża nadaniem miasta Kołomyi.

W Niedzielę przed dniem Ś. Maryi Magdaleny przybył król Kazimierz do Lwowa, gdzie zatrzymał się przez dni jedenaście. W ciągu tego czasu układał zbrojną wyprawę przeciw Multanom, dowiedziawszy się, że Piotr wojewoda Mołdawski, ufny w pomoc Jana Huniada wielkorządcy Węgier, sposobił się do stawienia Jego Królewskiej Miłości oporu. Kazał więc stawać do broni rycerstwu wszystkich krajów Ruskich, to jest, ziemi Przemyskiej, Lwowskiej, Podolskiej, Chełmskiej i Bełzkiej, i ściągać zbrojno do Halicza, na Niedzielę po Ś. Piotrze w Okowach. Tu przybyła do Jego Królewskiej Miłości Marya, wdowa po wojewodzie, mająca z sobą poczet dwóchset Wołoskich jeźdźców, którzy za życia syna jej Romana byli jego stronnikami, po jego zaś śmierci przylgnęli do Kazimierza króla Polskiego, jako strony najgłówniejszej. Król Kazimierz ulitowawszy się nad niedolą ciotki swojej Maryi, dał jej miasteczko Kołomyję za schronienie, bojarom zaś Wołoskim znaczną ilość pieniędzy w zasiłku, nakazawszy im, aby z nim razem wyruszyli na Podole, i przyrzekłszy, że o nich mieć będzie pieczą i staranie.