Przejdź do zawartości

Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak i zewnętrznym nieprzyjacielem, nie starczyło już nigdzie paszy dla koni, na których w wojsku królewskiém najwięcej polegało, zboża zaś tegoroczne pozabierano do twierdz i warowni. A mieszkańcy wsi, poopuszczawszy swoje chaty, rozbiegli się jedni na Ruś i do Polski, drudzy do Niemiec i innych krajów, dokąd którego popędziły losy, i ziemię Pruską w większej części zostawili pustynią. Zaczém wojsko Polskie przymuszone było konie swoje żywić w głodzie słomą z strzech obdzieraną, albo ścierniem na rolach pozostałem. A chociaż wielu przywoziło do obozu i sprzedawało owies, wszelako niektórzy tylko majętniejsi mogli się go dokupić. Innych konie tak ciężki głód cierpiały, że czwarta ich część w obozie wyginęła. Przeto król Kazimierz żałując, acz późno, że szkodliwych sobie rad usłuchał, zwinął w końcu swój obóz, i ono liche a nieznane miasteczko sławném i pamiętném uczynił. Jakoż chlubić się będzie mogło w potomności, nie bez ujmy i sromoty tak wielkiego króla i jego wojska, że po dwa kroć wytrzymało oblężenie, popierane całą jego siłą i potęgą, i tyleż razy nad nim otrzymało przewagę. Takim zaś gniewem i rozpaczą uniesieni byli mieszkańcy miast i ziem Pruskich, z powodu niesprawiedliwego i nieludzkiego ich włości i domów złupienia, spalenia i spustoszenia przez wojsko królewskie na tej wyprawie swawolące bezkarnie, że życzyli sobie, aby mistrz i Krzyżacy, chociaż im nieprzyjazni, i słusznie od nich znienawidzeni, stali się na nowo Prus panami i zwierzchnikami.

Jerzyk Stosz, Morawianin, i Jan Świeborowski Polak plądrują ziemię Polską. Podpaliwszy miasto Sławków, ubiegają warownię Kępno, zkąd ich potém Polacy w skutek zawartych układów z całym zasobem wypuszczają.

Kiedy król był na wyprawie Pruskiej i zajmował się oblężeniem miasta Łaszyna, Jerzyk Stosz (Sthosch) z Olbrachcic, Morawianin, i Jan Świeborowski Polak, który dla osobistych a urojonych krzywd i uraz stał się był wrogiem ojczyzny, uznawszy porę tę za sposobną do najechania królestwa, ogołoconego pod ów czas z wojska i obrony, z pościąganém zkąd tylko mogli rycerstwem konném i pieszém i znaczną liczbą ochotników Szlązkich, zachęconych widokiem grabieży, wtargnęli zbrojno do Polski w okolicy Olkusza i Sławkowa: a zabrawszy ośmdziesiąt koni, któremi w kopalniach Olkuskich, kędy ołów biorą, wodę wyciągano, i spaliwszy miasto Sławków przez osobistą zemstę i nienawiść, że niegdyś Mikołaj Gunia, Sławkowski wójt i dzierżawca grodowy, rzeczonemu Janowi Świeborowskiemu pozajmował konie i rynsztunki, obyczajem najezdników, lękając się pogoni uciekali z zdobyczą do domu.