Przejdź do zawartości

Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A ponieważ nadzieje korzyści poniekąd ich zawiodły, zwrócili się znowu w inne okolice królestwa, to jest do ziemi Wieluńskiej, i przebrawszy się po chłopsku dla pokrycia zdrady, poszli do zamku Kępna, dokąd ich wpuszczono, udających, jakoby nieśli czynsz należny z roli. Skoro zaś oni pierwsi dostali się do bramy, wnet inni z pobliskich kryjówek wypadli, zamek opanowali, i starostę jego, rycerza Wierzbiętę, uwięzili. O czém gdy się burgrabia Wieluński dowiedział, zebrawszy czemprędzej lud z okolicznych włości, podstąpił pod zamek Kępiński, ścisnął go oblężeniem, i przeciął nieprzyjaciołom zewsząd dowóz żywności. Jan także arcybiskup Gnieźnieński i Jan biskup Wrocławski, przebywający pod ów czas w Uniejowie, posłali swoję czeladź dworską dla poparcia większą siłą oblężenia. Wybiegli i mieszkańcy miast pobliższych, a nawet wielu drobnych miasteczek, jakoby na stłumienie powszechnej klęski. Gdy wreszcie doniesiono o tém królowi, wysłał Stanisława Ostroroga wojewodę Kaliskiego i Jana Zarembę Wieluńskiego starostę z zebranym rycerstwa pocztem na pomoc oblegającej drużynie. Pospieszyli obadwaj do zamku; ale chociaż nieprzyjaciel ściśniony był prawie ostatecznością, tak, że mu przychodziło albo z głodu ginąć albo poddać się przemocy, obawiając się wszelako, aby Jerzyk Stosz nie przybył, jak wieść niosła, z swoim ludem oblężeńcom na odsiecz, i wojna nie przeciągła się dłużej, zwłaszcza w zimowej porze, woleli przestać na oswobodzeniu warowni od nieprzyjaciela, i dozwolili mu wyjść z zamku z całym zasobem, który mogli byli zabrać w zdobyczy.

Król Kazimierz, nie usłuchawszy rady swojej starszyzny, nakłada na duchowieństwo podatek i każe go wybierać.

Odstąpiwszy od oblężenia miasta Łaszyna we Środę po uroczystości Wszystkich Świętych, przybył król z całém wojskiem do Grudziądza, kędy stojąc obozem przez dni kilka, naradzał się, „w jaki sposób wojna miała być dalej prowadzoną, i zkądby na nię potrzebne wziąć nakłady, gdy w skarbie nie było pieniędzy.“ A odrzuciwszy rady starszych senatorów i urzędników, jakoby według nich rzeczy nie wiodły się pomyślnie, wybrał z poza ich koła ludzi młodych do urządzenia i kierunku spraw publicznych. Ci skoro zasiedli w radzie, a król żądał obmyślenia środków do zaspokojenia potrzeb krajowych i prowadzenia dalszej wojny, uchwalili i postanowili, „aby we wszystkich ziemiach królestwa kmiecie duchowni i królewscy płacili po dwa wiardunki, poddani zaś szlachty po jednym wiardunku z łanu. Nadto duchowni i beneficyaci aby z wszystkich dochodów swoich oddawali połowę. Król aby z całym dworem swoim i znaczną siłą rycerstwa stał