Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tyle miał je za złe królowi Władysławowi, który był jeszcze chłopięciem nieletniém i o rzeczach nie umiał sądzić należycie, co Jerzemu Podiebradowi i niektórym Czeskim Wiklefitom, ujętym darami i obietnicami Krzyżaków. Śmiech w nim wzbudzała duma i zuchwałość rzeczonego ludu, który nie zważając na swoje klęski i podziały, mniemał, iż mu się godziło narzucać komuś prawa pokoju i wojny. Zaczém to tylko w odpowiedzi swojej odparłszy, „że król Kazimierz nigdy przez Rozemberskiego i Zdeńka nie upewniał, iż bez wiedzy i porady króla Władysława poddających się Prusaków pod swój rząd nie przyjmie, oświadczył, że na resztę królowi Władysławowi odpowie przez własnych posłów, aby tém jaśniej okazać, że nigdy król Czeski zakonu Krzyżackiego w Prusiech nie osadzał ani uposażał, ale książęta i królowie Polscy.“ Zmieszani posłowie króla Czeskiego, że w ten sposób podstępy Jerzyka wyjść na jaw miały, poczęli przemawiać łagodniej i uprzejmiej, a nawet z wielką uniżonością sami poddawali królowi, aby sprawę Pruską popierał dalej tak jak zaczął; prosili tylko, aby im pozwolono jechać do zamku Marienburga, do mistrza Krzyżackiego, dla odebrania obiecanych pieniędzy, o które ich posądzano.“ Ale tego wyraźnie im zabroniono. Wziąwszy więc znakomite podarki tak od króla Kazimierza jako i królowej Elżbiety, posłowie rzeczeni wrócili do Pragi. Król Władysław i panowie Czescy, sam także Jerzy Podiebradzki, żałowali, że tak niezręczne do króla Polskiego wysłali poselstwo; postanowili więc natychmiast dla naprawienia rzeczy spiesznym wysłać gońcem zaufanego męża, Jana Rabsztyna. Ten upraszał króla, „aby się nie obrażał poprzedniém poselstwem, bez ich wiedzy wysłaném. Oświadczał, że chętnie obstawali za sprawą Pruską, i że mu życzyli szczęśliwego w niej powodzenia. Przyrzekał wreszcie, że nigdy nie przedsięwezmą nic takowego, coby z ich strony przeszkadzało popieraniu rzeczy w Prusach.“ Uspokojony tém poselstwem król Kazimierz, aby się lepiej jeszcze z królem Władysławem porozumieć, umyślił wysłać do Pragi Jana z Tęczyna wojewodę Krakowskiego i Piotra z Szamotuł kasztelana Poznańskiego. Tymczasem Jan Rabsztyn wróciwszy do Czech, opowiedział o zbrojnej sile króla Kazimierza, którą widział w Toruniu, dodając, „że chyba z rozumu był obrany, kto królowi Polskiemu, mającemu tak liczny i ćwiczony w boju zastęp, z nadwornego rycerstwa i wyboru domowej drużyny złożony, a prócz tego pozostałe w królestwie Polskiém, w Litwie, na Rusi i Wołoszczyznie, nietknięte jeszcze wojska, śmiał stawiać czoło, w celu odzyskania krain Pruskich, gdzie wszystkie zamki i miasta, okrom trzech tylko, były już w posiadaniu króla.“ Takiém oznajmieniem wielu Czechów zamierzających iść na pomoc Krzyżakom zatrwożył i zniechęcił.