Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lipca, przybył do Krakowa, gdzie codziennie odbywano narady i sprawy bieżące załatwiano. Kiedy król Kazimierz przebywał w Krakowie, doszła go wysłanym od Alexandra Mołdawskiego wojewody gońcem przerażająca wiadomość o zdobyciu Konstantynopola, stolicy Greckiego państwa, przez cesarza Tureckiego. Rzeczony bowiem cesarz Turecki w roku przeszłym zebrawszy całą swoję potęgę, przybył do zatoki morskiej, zwanej łachą Ś. Jerzego, zmurował dwie nader silne warownie, i wszystkim kupcom z Grecyi i do Grecyi jadącym przejście zagrodził. Mieszkańcy Konstantynopola, widząc zagrażające sobie tak wielkie niebezpieczeństwo, wzywali przez liczne poselstwa Mikołaja V papieża, Alfonsa króla Sycylii i Aragonu, niemniej Wenecyan, Genueńczyków, i innych królów i książąt chrześciańskich, aby im pospieszyli na pomoc, i odparli grożące niebezpieczeństwo; przewidywali bowiem, że jeśli twierdze zbudowane w zatoce nie będą zburzone, Turcy miasto Konstantynopol opanują. Ale król Aragoński i wszystkie państwa Włoskie, własnemi zatrudnione wojnami, nie mogły myśleć o zaradzeniu tej powszechnej klęsce. Turek zatém zgromadziwszy zewsząd niezliczone prawie wojska, wymierzył na miasto ogromny i straszliwy zamach; kazał ukryte bić podkopy, przy głębokich rowach sypać wysokie wały, a z strony przedmieścia Pery oblanego morzem zbudować szybko most długi na dwa tysiące kroków; poczém wystawiwszy wieże drewniane, ponad murami miasta najwyższemi górujące, sprowadziwszy działa i wszelkiego rodzaju narzędzia wojenne, wbrew zawartym sojuszom i przysiędze, od lądu i od morza zwarł ścisłém oblężeniem Konstantynopol. Patryarcha Konstantynopolitański widząc, że stolica była w niebezpieczeństwie, pospieszył sam, chociaż starzec stuletni, do Rzymu i Neapolu, błagać papieża i króla Aragońskiego o pomoc, i przedstawić im stan okropny Konstantynopola. Ale gdy sprawa szła leniwo i z oporem, jak papież bowiem, tak i królowie postronni nie czuli się wcale pochopnymi do obrony Grecyi, pamiętając, że mimo tylu podjętych trudów i nakładów w celu zjednoczenia kościoła, Grecy na różnych soborach i różnemi czasy pięć razy sprowadzani do jedności wiary, pięć razy zdradzali swém odstępstwem wyznawców Rzymsko-katolickich, Turek tym czasem gnębił i ściskał coraz bardziej miasto. Że jednak cesarz Grecki z swojém wojskiem i wódz Wenecki Jan Doria (de Aureo) mężny stawiali opór, Turek przez długi czas silił się i wytężał na jego zdobycie. Podsuwając działa burzące i tarany, dzień i noc nie przestawał bić i szturmować do miasta. A gdy mury i najwyższe warownie pokruszył do szczętu, przekopy zaś zawalił i zrównał, po pięćdziesięciu i czterech dniach oblężenia, stolicę tę potężną i sławną, położeniem swojém i sztuką warowną, która równej sobie w całym świecie nie miała, dnia dwudziestego dziewiątego Maja,