Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Bolesław książę Cieszyński i Mikołaj książę Raciborski schodzą ze świata.

Dnia czwartego Października, Bolesław książę Cieszyński, syn Bolesława, a wnuk Przemysława, zakończył życie w Cieszynie i w klasztorze braci zakonu kaznodziejskiego pochowany został. Polakom wielce przychylny, błagał Boga, aby mu pozwolił dożyć tego szczęścia, iżby przed śmiercią widział Szlązk cały wrócony królestwu Polskiemu i połączony z niém w jednę całość, pod berłem i zwierzchnictwem króla Polskiego. Zostawił jednego syna Kazimierza, i dwie córki, Zofią i Annę, z żony Anny księżniczki Ruskiej, córki Jana czyli Iwana książęcia Bielskiego. Jedna z córek poszła za Jana Żegańskiego książęcia; druga za Wiktoryna, syna Jerzego Podiebradzkiego, książęcia Zambickiego (Monsterbergensis). Po Bolesławie książęciu Cieszyńskim zmarł niezadługo Mikołaj, zwany Miklaszem, książę Raciborski, syn Janusza, który w Piątek, dnia trzynastego Grudnia skończywszy życie w Rybnikach, pochowany został w Raciborzu, w klasztorze panien zakonu kaznodziejskiego. Ten z pierwszej żony Małgorzaty, wdowy po Klemie Szlązaku, zostawił dwóch synów, Jana i Wacława, i jednę córkę Barbarę; z drugiej zaś żony Barbary, córki Rokemberga mieszczanina Krakowskiego, a wdowy po Wilhelmie i Jerzym Orientach, mieszczaninach Krakowskich, trzeciego syna Mikołaja, który potém przedwcześnie umarł i w kościele katedralnym Krakowskim pochowany został, tudzież drugą córkę Małgorzatę.

Cudowne uwolnienie od kary śmierci niewinnego człowieka w Lublinie.

Dnia trzydziestego Grudnia przybył do miasta Lublina w dyecezyi Krakowskiej, leżącego nad rzeką Bystrzycą, niskiego rodu włościanin, Stanisław albo Iwanek, pochodzący z rodziców schizmatyków, Rusinów, ale świeżo nawrócony do wiary katolickiej, który był z Litwy zbiegł przed tameczną niewolą. Zdarzyło się, że przyjąwszy służbę u jednego z mieszczan Lubelskich, nazwiskiem Świec, pojechał był wozem czworokonnym do przyległego lasu po drzewo, a gdy z wozem naładowanym drzewem powracał, wstąpił do młyna we wsi Mączynie dla ugaszenia pragnienia. W tej chwili właśnie chłopi zwaśnieni między sobą ubili na śmierć jednego, a winę całą zwalili na niewinnego Stanisława. Uciekał biedny do Lublina, ale przytrzymany przez brata zabitego chłopa, i nim ciało ostygło,