Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Ziemię Krakowską książęta sąsiedni Tosceński i Oświecimski pustoszą. Powodem do tej klęski był Piotr Szafraniec.

W jesieni tegoż roku, dwaj książęta Szlązcy, Przemko Tosceński i Janusz Oświecimski, podnieśli oręż przeciw ziemi Krakowskiej. Chociaż bowiem zawarli byli z królestwem Polskiém, tamten przymierze wieczystego pokoju, a ten zawieszenie broni, jednakże rozgniewani, że dla uspokojenia wojny wszczętej między Piotrem Szafrańcem podkomorzym Krakowskim a Włodkiem z Berwaldu, zobowiązać się musieli do zapłacenia rzeczonemu Piotrowi Szafrańcowi dwóch tysięcy czerwonych złotych, wypowiedzieli wojnę Polsce. A zaciągnąwszy dziewięciu set najemnych rycerzy tak jezdnych jako i pieszych, dopuszczali się w królestwie Polskiém rozlicznych napaści i grabieży, w nadziei, że przez tę wojnę uwolnią się od rzeczonego zobowiązania. Ponieważ zaś szlachta i mieszkańcy całej niemal ziemi Krakowskiej przed panującą zarazą pouciekali, zamek także Krakowski, w którym znaczna część ludzi chorobą była złożona, nie miał żadnej prawie obrony, przeto najezdcy śmiało i bezkarnie plądrowali po wszystkich włościach i miasteczkach, szerząc w nich gwałty i łupieże. Korzystając z pory sposobnej, tę szczególniej okolicę Krakowa, która graniczy z Oświecimem, codziennie napadali i obdzierali. A lubo Kazimierz król Polski ponosił tak wielkie szkody od błahego i nikczemnego nieprzyjaciela, wszelako, mimo wynoszone przez posłów wielokrotne prośby, nie kwapił się z pomocą i zaradczemi środki. Szafraniec zaś, który był powodem tych wszystkich nieszczęść, opanowawszy warownię Malec, trzymał w niej, podobnie jak i w zamku Będzinie, stu jeźdźców i tyleż piechoty, przy pomocy których całą ziemię Oświecimską i Tosceńską zmuszał do płacenia daniny. Książęta pomienieni, chociaż w królestwie wielkie popełniali grabieże, i kupcom Krakowskim przejeżdżającym z Wrocławia przytrzymali trzynaście wozów z towarami, w których nie małą zabrali zdobycz; trapili się wszelako rozpoczętą wojną, już-to przewidując, że Polacy doznane krzywdy odpłacą im należytym odwetem, już czując dotkliwie, że i oni i ich poddani postradali przez nię dóbr i majątków, a nakładane daniny jakby lichwa jaka ciągle się zwiększały, tak iż nie mieli już czém płacić. Własnym przeto orężem porażeni, postanowili prosić o pokój, i przez dwóch pełnomocników, to jest Mikołaja książęcia Raciborskiego i Mikołaja Słopa (Slop) marszałka Cieszyńskiego, ohydne dla siebie i dla swego domu zawarli układy. Zmuszeni bowiem byli w opisie warunków pokoju, jawnie i publicznie wyznać, że tak z królestwem jako i Szafrańcem niesprawiedliwą toczyli wojnę; nadto brańców wszystkich wydać, dwa