Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na swoje usprawiedliwienie, i oświadczył, że w tej mierze na zjeździe walnym uczyni im zadosyć. Złożono więc radę i uchwalono, aby w dzień Ś. Bartłomieja odbył się zjazd walny, na który, dogadzając życzeniom panów Wielkopolskich, naznaczył król miasto Sieradz, nie zgodziwszy się na Piotrków, przy którym panowie ziemi Krakowskiej z przyczyny odległości Rusi obstawali. Wszelako nie ukoiło to rozżalonych umysłów kardynała i obu wojewodów, Krakowskiego i Sandomierskiego. Przybyli na radę królewską, a Zbigniew kardynał w długiej przemowie wyrzucał królowi, „że nie dosyć dbał o dobro i pomyślność królestwa. Przypominał, jak wiele razy naganiał jego zdrożności, ale zawsze bez skutku.“ Ponowił więc dawne zażalenia: „że mimo wynoszone prośby od lat pięciu, nie chciał potwierdzić praw i przywilejów królestwa, że owszem prawa te w wielu rzeczach gwałcił i nadwerężał; że klasztory, kościoły, i kraj cały stacyami niezwykłemi, naprowadzaniem koni i podwodami obciążał i gnębił; że biskupstwo Przemyskie dał człowiekowi obcemu i nieznanemu; że ziemię Podolską i Łucką od królestwa oderwał i do innego kraju przyłączył; że narodowi Polskiemu mniej sprzyjał, i dotychczas na dworze swoim samych chował Litwinów, nie dając do niego przystępu Polakom; że królestwa Polskiego nie bronił od napaści rozmaitych nieprzyjacioł, rozbójników i łotrów, ani na obronę jego chciał podejmować jakichkolwiek nakładów; że wszystkie dochody królestwa obracał na korzyść Litwinów; że nie rad słuchał głosu uciśnionych wdów, sierot i ubogich; że nie wymierzał sprawiedliwości ludziom uciekającym się w koniecznej potrzebie do jego sądu; że się oddawał zbytkom i roskoszom, trawiąc czas na próżnowaniu, łaźniach i biesiadach, bez względu na kraj, skołatany niedolą i nachylający się prawie do upadku. Upominał zatém króla, aby obyczaje swoje i postępki odmienił, a nie ściągał kary Boskiej na siebie i swoich poddanych. A ponieważ (mówił) tyle kroć ode mnie po ojcowsku, i w osobności i publicznie upominany, bynajmniej nie raczyłeś się poprawić, usuwam się od twojej rady, i nie chcę wcale do niej należeć, aby nie powiedziano lub nie sądzono o mnie, że tych nieszczęść, które się dzieją, ja jestem uczestnikiem i współwinnym. Nie ścierpię jednak krzywd wyrządzanych kościołom, klasztorom, wdowom i sierotom, i w ich obronie gotów jestem krew i życie poświęcić.“ Mowie tej przydały wagi i ozdoby nie tylko głos kardynała wdzięczny, poważny, i stosownie urobiony, ale i łzy po licach jego smętnie spływające. Wszyscy obecni słuchali jej z wielką uwagą, a nie wielu było takich, którymby podobnież łez nie wycisnęła. Zabrał potém głos Jan z Tęczyna wojewoda Krakowski; a jako mąż niepospolitego dowcipu i ujmującej wymowy, pięknie w tym samym przedmiocie co i kardynał rozprawiał. „Ciężką, rzekł, Miłościwy Królu, zadałeś nam ranę. Ziemię