Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bowiem króla i podżegali przeciw nim nieprzyjaciele i zawistnicy kardynała i rzeczonych wojewodów rozmaitemi podmowy. Wysłał zatém król rycerza Tomasza Secygniewskiego do prałatów i panów Wielkiej Polski, z ostrą skargą na Zbigniewa kardynała, użalając się, „że w Sandomierzu składał osobne zjazdy z niektórymi panami do swego przeciągniomymi stronnictwa, i podburzał powszechność przeciw królowi; że dla obudzenia ku niemu nienawiści rozgłaszał, jakoby król wszystkę broń i skarby królestwa przeniósł do Litwy; że nakazywał, aby królowi odmówiono posłuszeństwa i nie dawano liczby z dochodów królewskich; że wreszcie do osadzenia Miklasza sekretarza królewskiego na biskupstwie Przemyskiém stawiał królowi przeszkody.“ Przy każdym z takich zarzutów nazywał Zbigniewa kardynała „człowiekiem dumnym i swoim nieprzyjacielem.“ Wzywał potém rzeczony Secygniewski w imieniu króla prałatów i panów Wielkiej Polski, zwłaszcza tych, o których wiedział, że za nim z większą przychylnością obstawali, aby na uroczystość Zesłania Ducha Św. zjechali do Sandomierza dla zasłonienia króla od zniewagi. Gdy bowiem innych panów koronnych, tak duchownych jako i świeckich, ujął już był i pociągnął ku sobie darami i obietnicami, jeden tylko Zbigniew kardynał ciągle jego zamiarom się opierał, i nie mógł go król żadnym środkiem pokonać. Jego jednego, najwierniej radą swoją popierającego króla i ojczyzny dobro, nazywał swoim wrogiem, i największą pałał nienawiścią ku temu, który zasłaniał jego i królestwo od zguby, i którego powinien był raczej uważać za swego najlepszego radcę i opiekuna.

Król Kazimierz napróżno szuka powodów oskarżenia kardynała Zbigniewa.

Gdy rzeczony posłannik Secygniowski przybył do Wielkiej Polski, i na zjeździe prowincyalnym złożonym w Kole, w Niedzielę po Św. Zofii, opowiedział swoje poselstwo, wszyscy zgodnemi głosy potępiali Zbigniewa kardynała i panów koronnych, którzy odmówili królowi posłuszeństwa. Nie wiedzieli oni, jak się prawdziwie rzeczy miały: nie odmówiono bowiem posłuszeństwa królowi, ani zatrzymano dochodów, ale tylko napisano do podskarbiego i żupnika, aby broni nie ważyli się z rozkazu królewskiego posyłać do Łucka. Zamiast należnej przeto czci i pochwały, odniósł wyrok potępiający i naganę. Spokojny jednak wśród takiej przeciwności, uzbroił się duchem wielkim. Król wyjechawszy z Litwy, przez Brześć, Parczow, Lublin, Zawichost, w Sobotę przed Zielonemi Świątkami przybył do Sandomierza. Tu do Jego Królewskiej Miłości zjechali się Jan biskup Włocławski, Łukasz Górka Poznański, Mikołaj Szarlejski