Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pomny na dobrodziejstwa od Polski otrzymane, wiedząc dobrze, że zamek Łuck był Polakom przez Litwinów wydarty i znów od nich odebrany, bez względu na umowy, przysięgi i opisy, któremi zobowiązał się był dzierżyć zamek Łuck na rzecz królestwa Polskiego, i z tej przyczyny pobierał z dochodów królewskich rocznie dwa tysiące grzywien, zapisanych na mieście Grodku i innych dobrach królewskich; ślepo (jak zwykle) i nierozważnie, słaby na umyśle niemniej jak na ciele, dał się użyć obietnicom i podarunkom Litwinów. I nie tylko on sam, ale i starosta Łucki Niemiera, książęta Michał i Iwan Czartoryscy, i inni bojarowie i szlachta Łuccy, po jego śmierci wydać kazali zamek Łuck Litwinom. Był to gorszący przykład przeniewierstwa, czyn napiętnowany niesławą. Przybyli jeszcze za życia jego książę Jerzy Piński, Radziwiłł Ościkowicz i Jurża Rusin, od Litwinów, u których wtedy król Kazimierz przebywał, wysłani z ludem zbrojnym, z powodu bliskiej śmierci książęcia Świdrygiełły, w celu odebrania zamku. Starosta Niemiera, tudzież książęta, bojarowie i szlachta Łucka, z rozkazu książęcia Świdrygiełły, wykonali przed nimi przysięgę, że zamku Łuckiego wiernie dotrzymają, a po śmierci książęcia Świdrygiełły wydadzą go Litwinom. Pozostała więc w zamku Łuckim Litewska załoga aż do zgonu książęcia Świdrygiełły. Po jego zaś śmierci, lubo tę stratę panowie Polscy, a zwłaszcza przedniejsi, mogli byli odzyskać, okazali jednak z swej strony obojętność, aby króla Kazimierza nie draźnić i nie pogniewać. Gdy więc żadnej nie stawiono przeszkody, Niemiera wydał zamek Łucki Litwinom. Zwłoki książęcia Świdrygiełły sprowadzono z Łucka do Wilna i w kościele katedralnym Ś. Stanisława pochowano. Na krótki czas przed śmiercią książęcia Świdrygiełły, książę Michał, syn wielkiego książęcia Zygmunta, który był obawiając się króla Kazimierza do Moskwy uciekł, trucizną podaną mu, jak twierdzą, przez książęcia Moskiewskiego, w kilku dniach zgładzony został ze świata. Powiadają, że trucizna tak była gwałtowna, że książęciu Michałowi czaszkę rozsadziła, jakby ją kto mieczem porąbał. Gdy zaś rzeczony książę Michał czuł się już bliskim śmierci, posłał do króla Kazimierza gońca z poleceniem i listem takiej osnowy: „Lubo, Miłościwy Królu, wygnany przez ciebie z mego ojczystego dziedzictwa, nie mogłem nigdy wyżebrać twej łaski i przebaczenia, nawet gdy z największą pokorą oświadczałem, że dla niego chętnie praw moich odstąpię, a teraz tułacz poniewierający się wśród pogan i barbarzyńców od podanej mi trucizny najnędzniejszą ginę śmiercią, bez spowiedzi przed kapłanem katolickim i ostatecznej odprawy religijnej; błagam cię, abyś mi tej łaski, której za życia uprosić nie mogłem, przynajmniej po śmierci nie odmawiał, i ciało moje obok zwłok dziadów i ojców moich w Wileńskim