Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Władysław król, zawarłszy z Krzyżakami rozejm dwuletni, wraca z wojskiem do Polski.

A gdy stanął obozem we wsi Będzinie na Mazowszu, w powiecie Zawkrzyńskim, mając nazajutrz wkroczyć do ziemi nieprzyjacielskiej, przybył do jego namiotów Bartłomiej arcybiskup Medyolański, zwany Kapra, przeto że w herbie nosił kozę (capra), przysłany od Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, w celu wstrzymania rozpoczętej wojny. Jakoż widząc rzeczony Zygmunt król Rzymski i Węgierski, że Władysława króla Polskiego nie mógł odwieśdź od zamierzonej wyprawy, i że jego namowy byłyby bezskutecznemi, usiłował innemi wybiegi rozbić zamysły króla. Posłał zatém jak najspieszniej pomienionego Bartłomieja do Prus, radząc i zalecając Krzyżakom, „aby bez żadnej obawy zezwolili na jego kompromis; przyrzekł im bowiem, że wyrok wyda dla nich przychylny.“ Krzyżacy usłuchawszy jego nakazu, zdali na niego sąd zupełny i z całą obszernością władzy, iżby w ten sposób uniknęli spustoszenia swego kraju, jak się rzeczywiście stało. Rzeczony więc Bartłomiej arcybiskup, zaproszony do grona radców, usilnemi prośbami, a zręczniejszemi jeszcze wybiegi, nalegał na króla Władysława, „aby stosownie do brzmienia swego kompromissu, wstrzymał się od zaczętej wojny, a oczekiwał wyroku polubownego sądu Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, któremu i przeciwna strona, to jest mistrz i zakon, po długiém wahaniu się i oporze, poddała się zupełnie.“ A lubo król Władysław jako i wszystko jego wojsko, bez względu na ten kompromis, nie chcąc słuchać prośb Bartłomieja arcybiskupa Medyolańskiego, pragnęli nadewszystko wojny, za namową wszelako i usilném wstawieniem się Alexandra Witołda, wielkiego książęcia Litewskiego, który życzył sobie raczej powrotu, nie bez przykrości własnej i zżymania się całego wojska, przyjął zawieszenie broni na lat dwa, zobowiązał się czekać sądu i wyroku króla Zygmunta, byleby go król Zygmunt orzekł w oznaczonym czasie i najdalej do święta Trzech Królów; w przeciwnym razie bowiem, po upływie uroczystości Trzech Królów, zeznany kompromis uważać się miał za odwołany i nieważny. Po takich układach Władysław król Polski, złożywszy oręż, zaniechał dalszych kroków wojennych, co i jemu i wszystkiemu rycerstwu nie było wcale do smaku. A gdy prałaci i panowie Polscy wyrzucali królowi, że tak nieoględny zeznał kompromis, winę całą zwalał król na Wojciecha Jastrzębca biskupa Krakowskiego i kanclerza królestwa Polskiego, jakoby raczej przez jego niedbalstwo niźli z zakazu króla opuszczone było w kompromissie to zastrzeżenie, że gdyby Krzyżacy Pruscy po upły-