Strona:Jan Sygański - Z życia domowego szlachty sandeckiej.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tymczasem Krzesze i słudzy ich zeskoczyli z koni i wywalają wrota. Jadwiga Skowronkowa, ufna w prawo, woła: „Przebóg panowie! nie czyńcie gwałtu domowi memu pod niebytność męża!...“ Lecz już wywalili wrota, Raszkowicz umyka w zaułki. Władysław Krzesz dopada i naciera. On się złożył, odparł i jeszcze sam zaciął go w rękę. „Bij, zabij!“ wołając, przybiega Abraham Krzesz i chwyta Raszkowicza. Mocują się oba nawzajem. Wtem nadbiega pachołek Krzesza, czerwono ubrany, a widząc pana swego rannego, podskoczył i ciął Raszkowicza w głowę. Abraham go wypuścił z rąk, a on padł na ziemię. Gospodyni ciągle lamentuje: „Nie róbcie gwałtu domowi memu“. Ale nie zważają na to i sieką powalonego, a ranny Władysław po trzykroć się zwracał, siekł go i deptał nogami. Zadali mu śmiertelnych ran 23, pomimo wołania o litość i wzywania imienia Boskiego i Najśw. Maryi Panny. „Dla Boga! dosyć ma, jużeście zabili, wy zbójce!“ — powtarza zrozpaczona Skowronkowa, załamując ręce. Pachołcy skoczyli ku niej, lecz uciekła z pośpiechem i zawarła się w izdebce. Porwali jej parę chust, ustąpili jednak na odgłos dzwonka. Zygmunt Gądek, stary kramarz, stojąc na parkanie, przyglądał się zajściu; a widząc padającego Raszkowicza, skoczył po księdza, który przybiegł co tchu z Najśw. Sakramentem — ale zastał już trupa!
Pachołek Krzeszów biało ubrany, ciągle uwijał się konno, strzelając w dachy, a nie wiedząc, o co właściwie chodzi, przybiegł i pyta niewiast gromadki, stojącej przed bramą, co się dzieje? — „Zbójco!... zabiłeś człowieka i pytasz się jeszcze?...“ Chciał je ciąć, lecz odskoczyły, strzelił tylko ponad niemi. Niewiasty jęły krzyczeć na gwałt! Wywoływały na Aryanów i cieszyły się, że Krzesz także nieco oberwał. Słysząc to pachołek, skoczył w zaułki, obaczył trupa i jeszcze go rąbnął, wołając: „A zaciąłeś mego pana!“
O tych wszystkich wybrykach Krzeszów świadczyło i zeznawało kolejno przed urzędem radzieckim 10 świadków, a między nimi Stanisław Wójtowicz, rajca, Jerzy Kieszkowski i Wojciech Tymowski, ławnicy sandeccy.[1]

W mieście powstał wielki rozruch, zadzwoniono na ratuszu, zgromadzili się zbrojni mieszczanie, otoczyli dom i uwięzili oby-

  1. Inquisitio ex parte interempti Joannis Kołodziejczyk alias Raszkowic. Act. Consul. Sandec. T. 53, p. 484–486. — Act. Castr. Sandec. T. 122, p. 511, 518, 527, 547, 1225. T. 273, p. 71–80.