Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czności ze strony obdarzonych. Pan Tadeusz mawiał, że jest to dla niego rodzajem sportu ewanielicznego, polegającego na oddawaniu chleba za kamienie; a ilekroć zdarzyło mu się, że dobrodziejstwa jego nie padły na niewdzięczną glebę — co nawiasem mówiąc, zdarzało się bardzo rzadko — tylekroć twierdził, że czuje się w położeniu sportsmana, którego biegun skrewił i uciekł z areny. Sąsiedzi narzekali na jego postępowanie, twierdząc, że psuje włościan i bawi się w chłopomana, na co on odpowiadał zwykle, że nikt bardziej od niego nie czuje wstrętu do tego ludu brudnego niedbałego, głupiego i przebiegłego, ale że robi wszystko dla swojej przyjemności, i że każdy może robić to samo. Jedynym wydatkiem znaczniejszym naszego chłopa — mawiał — jest wódka, wszystko inne jest fraszką. Otóż ja mu nie daję wódki, a nakarmić całą wieś na przednowku, według wiejskich prawideł gastronomicznych, to taka bagatelka, że niema dworu szlacheckiego, który by sobie od czasu do czasu nie mógł pozwolić tego zbytku. Swoją drogą, rządca oczekiwał zawsze z niecierpliwością wyjazdu pana, bo jak długo pan Zamecki bawił w Rymiszowie, to kto chciał pasł bezkarnie chudobę na jego gruntach, a nikt nie odrabiał zaliczek wziętych w zbożu i w gotówce, chociaż mu liczono zboże jak najtaniej, a robotę jak najdrożej, i chociaż „Porcye“ drzymały jeszcze wówczas przedhistoryczną swoją drzymką w młodzieńczej wyobraźni hr. Stanisława Tarnowskiego.
Pan Tadeusz spostrzegł był zdaleka Helenkę i Wacława, i uśmiech, który rozpromienił jego oblicze, odbił się całemi ćwierciami żyta i jęczmienia na potrzebujących wsparcia mieszkańcach Rymiszowa.
— Jaki to ranny ptaszek z ciebie! — zawołał, witając swoją wychowankę. — A czy powiedziałaś Rolińskiemu, jaką misyę przeznaczyliśmy mu na dzisiaj?
— Pan Roliński — odparła zarumieniona — podjął się oddać mój list na pocztę w Korytnicy... Mówił, że przyjdzie do zamku z księdzem proboszczem...