Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jest. Jeden z Zameckich, nie ten, co zabił komtura pod Grunwaldem, ale ten, co uciekł z pod Pilawiec, ożenił się na starość po raz czwarty z młodą osobą, którą za niego wydano z powodu, że był bogatym, a która prawdopodobnie kochała się w innym. Jakaś baba znachorka dostarczyła jej trucizny... Co tobie Helenko?
— Wszak wiesz, jaką mam migrenę. Ale... kończ, od siedmu lat chciałam słyszeć tę historyę, i jakoś zawsze zapominałam prosić o nią. Proszę... „Helenkę“ podać mi ten kawałek cytryny; przyłożę ją do skroni, to mi czasem uśmierza ból głowy.
— Pani powinna pójść położyć się — zauważył doktor.
— Nie, spróbuję jeszcze, kto mocniejszy, ja czy migrena? Więc baba dostarczyła jej trucizny?
— Tak, ale ten Zamecki miał córkę z jednego z poprzednich małżeństw swoich, która podpatrzyła macochę i ostrzegła ojca. Wówczas mój przodek sprosił rodzinę i w obecności wszystkich zmusił żonę do wypicia piwnej polewki, którą dla niego przygotowała. Babę zamknięto w wieży, gdzie się powiesiła. Od tych czasów aż do moich zamek słał pustką. Mam w mojem posiadaniu akta grodzickiego sądu, stwierdzające to opowiadanie.
P. Tadeusz zwrócił się był do doktora, gdy to mówił, inaczej byłby z pewnością, zamiast kończyć historyę, zapytał ponownie panią Helenę co jej jest takiego? Helenka tylko i proboszcz spoglądali na nią z niespokojem. Odstawiła była najpierw cytrynę, której żądała, i wsparta dłoniami o brzeg stołu, śmiertelnie blada, podniosła się do połowy z krzesła. Twarz jej miała wyraz trupi, oczy zmienione były do niepoznania; zdawało się, że wzrok jej skostniał i że cała skostniała. Patrząc na nią, Helenka pobladła także. Dreszcz ją przebiegł, pochyliła się i nieznacznie zrobiła znak krzyża na piersi.
Nim Tadeusz i doktor spojrzeli na panią Helenę, wstała z miejsca i chwiejnym krokiem, z kroplami potu na czole, poszła ku drzwiom.
— Przepraszam... żegnam konsyliarza...