Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

miłość Boga, nie pokazujcie moich listów wujciowi — że ich sam nie zażąda, tego jestem pewną. Całuję was itd.“
Z treści tych listów wiemy, jak Helenka przepędziła pierwszą noc swoją w zamku rymiszowskim, i że oprócz dwóch okien, widzialnych ze wsi, można było jeszcze i w trzeciem, od strony ogrodu, widzieć światło aż do wschodu słońca. Co więcej — podobne zjawisko można było obserwować i na plebanii. Ks. Chyżycki, wróciwszy tam pod wieczór z Wacławem, i usiadłszy na ganku, przypatrywał się jakiś czas uważnie swojemu zamyślonemu wychowankowi. Nakoniec jakby ciągnął dalej urwaną rozmowę, odezwał się:
— Nie ma co mówić, bardzo piękna dziewczyna. W główce, jak się zdaje, dobrze, a w sercu także nie najgorzej.
Wacław zarumienił się, bo go proboszcz schwytał na gorącym uczynku. W istocie nie myślał w tej chwili o niczem innem, jak tylko o tej pięknej, dobrej główce, i o pięknem, dobrem sercu. Myśli jego zatrzymały się były na chwili, w której go zmięszanego jak studenta, przyszła powitać tak serdecznie, z takim wyrazem w oczach... Wrażenie, jakiego doznał wówczas, trwało w nim ciągle, czuł jeszcze uścisk jej ręki i serce rozpływało mu się jeszcze pod jej spojrzeniem. Nie zdawał sobie sprawy z uczuć, które doznawał, a im bardziej nieokreślone, tem bardziej były one błogie. Głos proboszcza wyrwał go z tego miłego letargu, popatrzył wkoło, jak człowiek z omdlenia przywołany do zmysłów, i czuł się prawie niemile dotkniętym, że kto drugi mógł w tej chwili myśleć o Helence, i przerywać jego słodkie otrętwienie, akcentem rzeczywistości. Ale przypomniał sobie, że tym drugim był najżyczliwszy przyjaciel, największy dobrodziej, jakiego miał na świecie, i słuchał w milczeniu, podczas gdy ksiądz prawił dalej:
— Bardzo jeszcze młoda, ma lat zaledwie szesnaście. To bardzo dobrze! Jeżeli ci sprzyja, a sądzę, że ci sprzyja, to za sześć lat będzie taką samą, jak dzisiaj, a za sześć