Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trapi mię znowu od wczorajszego południa. Przypominacie sobie, że ciocia wyłajała nas trochę za nasze uwagi o spotkaniu z p. Zgorzelskim, przedwczoraj w aptece. Pomimo napomnień cioci, nie mogło mi wyjść z myśli, co też ten pan wyjmować mógł ze słoja w nieobecności aptekarza? Przeczytałam napis na słoju, ale zapomniałam go, i mimo całego natężenia myśli nie mogłam sobie przypomnieć, chociaż zdawało mi się, że znam wyraz łaciński czy grecki, który w ten sposób wypadł mi z pamięci. I znowu żałowałam, że p. Wacław nie uczył nas dłużej chemii....... Jak was kocham, usypiając ostatni raz pod jednym dachem z wami, wbrew twierdzeniu wujcia, myślałam o chemii, ale oczywiście nic wymyślić nie mogłam...
„Wczoraj rano, wśród nowych a tak głębokich wrażeń, wyszło mi to wszystko z głowy. Po obiedzie natomiast, i po owej przechadzce w ogrodzie, w której przyłączył się do nas p. Zgorzelski, gdyśmy wróciły na werandę, pani Zamecka zaproponowała pannie Wandzie, ażeby mi pokazała „gospodarstwo kobiece.“ Prawda, że siedziałam jak trusia, i że można było przypuszczać, iż gęsi, indyki, gołębie i krówki zabawią mię lepiej niż towarzystwo ludzkie; Panna Wanda wstała, nie mówiąc ani słowa, i miałyśmy już odchodzić, gdy naraz papa, jakby odgadywał moje myśli, odezwał się, że może p. Wacław „zechce towarzyszyć pannom“, bo wycieczka nasza miała być dość daleką. Naraz zerwał się i p. Zgorzelski, ofiarując nam swoją rycerską opiekę, ale p. Zamecka zagadnęła go, czy porobił jej sprawunki w mieście, i zamiast iść z nami, musiał iść do swego wózka i rozpakowywać tłumoki, podczas gdy my troje ruszyliśmy ku bramie zamkowej. Tutaj zastanowiły mię różne zabytki z czasów, gdy zamek był warownym, a p. Wacław objaśniał nam ich znaczenie z całą znajomością rzeczy. Oglądałyśmy strzelnice w murach, przyrządy do zwodzenia mostu, i do spuszczania brony — a ja tymczasem uważałam zdaleka, że pani Zamecka wyszła na ganek, a p. Zgorzelski, zbliżywszy się, oddawał jej jakąś maleńką paczkę, owiniętą w papier. Wiecie, że mam wzrok doskonały — otóż widzia-