Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do ręki, nie wiem już kto, i nagle ujrzałam przed sobą rękę p. Zgorzelskiego, także z kieliszkiem, a spojrzawszy mu w oczy, wzdrygnęłam się i wylałam wino na obrus, i znowu wszyscy śmiali się do rozpuku, bo oczywiście musiałam mieć minę bardzo niedorzeczną. To mię tak ubodło, że przyszłam do siebie, i naraz zerwałam się jak Demostenes, albo jaki szlachcic w Senatorskiej Zgodzie, i wyrecytowałam księdzu proboszczowi podziękowanie — jak was kocham — tej treści, że są duszyczki wybrane, a inne tylko powołane, i że pragnęłabym należeć do wybranych. W tej chwili ksiądz proboszcz przypadł do mnie i mało mnie nie udusił w swoich uściskach, i musiałam nietylko trącać się kieliszkiem z nim i z p. Wacławem, ale nawet wypić trochę wina. Nie uwierzycie, jaka to zacna i święta dusza, ten proboszcz tutejszy, — wiecie, to ten sam, co pana Wacława jako sierotę przytulił i wychował, i o którym tyle od p. Wacława słyszałyśmy? Domyślacie się, jak serdecznie ucałowałam jego uczciwe ręce, i jak mu byłam wdzięczną. Wkrótce atoli, gdy panowie jeszcze ciągle pili wino, śmiali się i rozprawiali, pani Zamecka, która dotychczas nic nie mówiła, powiedziała, że angielskim obyczajem wypada nam zostawić ich samych i pójść do ogrodu. Na tem skończył się obiad, a zaledwie byłyśmy w ogrodzie, przyłączył się do nas p. Zgorzelski, z tem, że „niechaj się starzy wygadają, a on tymczasem musi mi robić honory Rymiszowa, i pokazać mi ogród francuski, szpalery, cieplarnię, i park angielski.“ Biedna panna Wanda, której należała się przynajmniej połowa tych atencyj, spoglądała na mnie jak na straszną jaką winowajczynię, ja zaś nie mogłam wierzyć moim oczom i uszom, by ten p. Zgorzelski, po tem, co wiemy, mógł zachowywać się tak śmiało i z taką pewnością siebie. Bez namysłu powiedziałam mu, że park w Rymiszowie musi być znacznie dłuższy od naszego podwórza w mieście, i że nie wiem, czy można dobiedz na jego koniec tak prędko, jak u nas do bramy. Zrozumiał mię podobnoś, bo od tej chwili uwolnił mię od swoich „usług“ — ale panna Wanda od tego czasu ani słowa nie przemówiła do mnie tak szcze-