Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

taką, nędzni mężczyzni! Ale miłość, którą nas Bóg obdarzył, która z jego łona, czysta i płomienna, powinna była przejść w nasze łono, ta miłość, którą ja pojmuję, O której marzyłam, której szukałam i którą zdawało mi się nieraz, że znalazłam — niestety, na chwilkę! — miłość ta jest wiernem odbiciem owej, jaką Chrystus czuł i objawiał dla ludzi. Jest to refleks miłości boskiej, ulegający tym samym co ona prawidłom. Miłość ta jest spokojną, łagodną, sprawiedliwą, ze sprawiedliwymi. Dla grzeszników staje się ona niespokojną, płomienną, gwałtowną, namiętną. Jeżeli widzisz małżonków kochających się w sposób spokojny, czuły i wierny, nazwij to przyjaźnią. Ale jeżeli, jako człowiek szlachetny i uczciwy, pokochasz namiętnie nędznicę, kobietę upadłą, bądź pewnym, że to jest miłość, i nie wstydź się jej, bo Chrystus kochał w ten sposób tych, którzy go ukrzyżowali. Tak ja kochałam Tealda Soavi. Wiedziałam, że jest egoistą, próżnym, zarozumiałym, niewdzięcznym, ale szalałam za nim. Gdym się przekonała, że jest podłym, nikczemnym, przeklinałam go, ale kochałam go ciągle. Kochałam go tak mocno, że stałam się niezdolną kochać kogo innego. Dla zbrodniarza, nie mogłam kochać człowieka uczciwego....“
Tak ja kochałam Alfreda, dodaje pani Helena do tego długiego wypisu z romansu pani Sand. Wiedziałam, że jest podłym, a poświęciłam mu wszystko. Później zdawało mi się, żem go zapomniała, ale gdy się zjawił, uczułam, że kocham go ciągle. Ach, i ja, jak Lucrezia Floriani, oddałam się szalonemu złudzeniu, że mogę być szczęśliwą z drugim. Pomyliłam się, jak ona. Święte to słowa: „Mężczyźni nie mogą nam poczytywać za zasługę heroizmu, jakiegośmy dały dowody dla drugich, owszem, poczytują go nam za zbrodnię. Im więcej umiałyśmy poświęcić, nimeśmy ich poznały, tem mniej, ich zdaniem, zdolnemi jesteśmy do poświęcenia. „Tadeusz wie, że kochałam Alfreda, nie robił mi nigdy wyrzutów z tego powodu, ale wyrzut ten czuję w każdem jego spojrzeniu, w każdem jego słowie. Poniża on mię i depce pobłażaniem, przebaczeniem, stokroć nieznośniejszem od wyrzutów. Zkąd on ma prawo przebaczać mi cokolwiek?“