Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dać do zrozumienia, że czegoś nie może, czy zrobić, czy pojąć, czy przyznać lub dopuścić. Potem znowu pani Helena wykonała jakiś ruch stanowczy i niecierpliwy, i w tej chwili panna Wanda z flakonikiem, pojawiwszy się na stopniach werandy, usłyszała dobitnie wypowiedziane wyrazy:
— To się raz musi skończyć, i wiem już, jak się skończy. Ach, jesteś, Wandziu! — dodała pani Zamecka dziękuję ci, moje serce. Dam panu przed wyjazdem pańskim książkę — rzekła jeszcze do p. Alfreda — w której pan znajdziesz, czego panu potrzeba... a raczej, czego byś pan powinien czuć potrzebę. Będzie tam ze dwa tysiące argumentów przeciw pańskim twierdzeniom, Spodziewam się, że to wystarczy?
— Nie wystarczy i dwadzieścia, albo trzydzieści. Ale będę się starał zrobić jak najlepszy użytek z tych, które znajdę.
— O czem to państwo mówicie? — zapytała panna Wanda ciekawie.
— Ach... pan Alfred wystąpił właśnie z teoryą.. że szczęście nie polega na posiadaniu i używaniu, ale na oczekiwaniu, na jakimś, jak powiada, przedsmaku rozkoszy. Jest to teorya, wiodąca, mojem zdaniem, prosto do błogosławionego stanu starego kawalerstwa, w który pan Alfred podobnoś wstąpić zamierza. Mam powieść w mojej bibliotece, której bohaterowie żenią się w pierwszym rozdziale i są szczęśliwymi przez całe dwa tomy. Mam nadzieję, że taki świetny przykład przekona p. Zgorzelskiego.
— Będę pani bardzo wdzięcznym za pożyczenie mi tej książki, ale ośmielam się zwrócić jej uwagę, że teorya którą... tak, którą mi pani przypisujesz, nie... To jest, jednem słowem, że nie mówiliśmy... a raczej, ja nie mówiłem...
— Chachacha! delikwent schwytany na gorącym uczynku wypiera się! No, skoro tak, zostaje jeszcze nadzieja poprawy. Ale wracajmy do salonu, Wincenty pozapalał już lampy, a ja muszę zobaczyć, co robi Tadeusz a potem wyszukam panu książkę, o której mówiłam.