Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siliwszy się, wydał parę kategorycznych poleceń i wyszedł na dobre, w niezłym stosunkowo humorze, obiecawszy jedynie połamać kości kucharce, jeżeli nie zdecyduje się kupować lepszego mięsa, a urwać jej głowę, jeżeli nie znajdzie lepszej śmietany.
Najbardziej atoli dał się ten piątek we znaki p. Alfredowi. P. Aron Goldstein obiegł nadaremnie wszystkich kapitalistów, z którymi miał stosunki, żaden z nich nie miał ochoty powiększyć swojego zbioru autografów podpisem p. Zgorzelskiego, zwłaszcza gdy każdy posiadał go już w kilku egzemplarzach. P. Goldstein zapewniał, że „połamał sobie nogi“ w usługach naszego bohatera, ale że czasy teraz są bardzo ciężkie, i taki brak gotówki „na placu“, iż u milionera nawet nie znalazłby dziesięciu reńskich, gdyby go wziął za nogi i trząsł w powietrzu przez pół godziny. Ba — gdyby p. Zgorzelski dał jaki „drugi podpis“, znalazłyby się może pieniądze, nawet większe. P. Alfred odparł, że gdyby chciał prosić kogo o podpis, dostałby pieniędzy w banku, i nie potrzebowałby p. Goldsteina.
— Wiesz zresztą, że wkrótce ożenię się i zapłacę długi, których zresztą nie mam tak wiele, bo wszystkie weksle zaintabulowane są na Kruchówce.
— No, ale z tą Kruchówką już tymczasem bardzo krucho. Jest bank, z dwudziestoma tysiącami, i drugich dwadzieścia tysięcy wekslami, a cała Kruchówka warta dwadzieścia i cztery.
— Mniejsza o to, ja ci powiadam, że jeżeli mi za dwie godziny nie przyniesiesz tysiąc reńskich, to... widzisz ten rewolwer? Palnę sobie w łeb, i możesz sobie potem pisać na Berdyczów po tych szesnaście tysięcy, których ci braknie z Kruchówki.
— Aj waj, poco tego, poco pan mówi takie straszne rzeczy! Tu jest Pinkas Rosenblum, on zaraz da tysiąc reńskich, ale niech panna Podwalska podpisze weksel. On da i więcej.
— Jakże ty możesz być tak ograniczonym, abyś przy-