Przejdź do zawartości

Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pali! Kto wie zresztą — dlaczegoż tak patrzyła na mnie, dlaczego tak mi się spowiadała? Muszę jutro o tem pomówić z Karolem.
Co rzekłszy, pan Tadeusz położył się do łóżka, ale nie prędko usnął. Czarne oczy z długiemi rzęsami sen mu odejmowały.
A p. Alfred? I on nie spał do rana, bo partya w resursie przeciągnęła się do późna.
Słońce majowe patrzyło już bardzo z góry na trudy i kłopoty, na uciechy i smutki ziemskie, gdy p. Alfred w powrocie do domu pożegnał na ulicy dwóch przyjaciół, z którymi rozstanie się musiało mu być podwójnie boleśnem, zważywszy, iż unosili z sobą nie tylko po cząstce jego serca, ale nadto, całą duszę jego pugilaresu. Martwe jedynie zwłoki tego towarzysza dobrej i złej doli spoczywały w kieszeni p. Alfreda. Bohater nasz obejrzał się wokoło, rzucił badawczy wzrok na swoją toaletę, poprawił ją nieco i puścił się szybkim krokiem w dzielnicę miasta, która stanowiła jak najmocniejszy kontrast z elegancką jego powierzchownością. Były to brudne zaułki, ciemne, wilgotne i cuchnące. Pojawienie się człowieka od biedy schludnie ubranego było tu nadzwyczajnem zjawiskiem; widziało się tylko nędzarzy chrześcijańskich, noszących wodę lub oddających inne usługi tego rodzaju, niemniej od nich nędznemu proletaryatowi żydowskiemu. Od czasu do czasu spotykało się postać pejsatą w długim chałacie, mruczącą pod nosem hebrajskie modlitwy poranne, i wlokącą się po bruku z wyrazem obojętności i indolencyi prawdziwie oryentalnej. Dalej znowu całe grupy takich postaci, szwargocące żywo, lub rozłażące się i rozbiegające w różne strony stosownie do natury swoich interesów; co krok, sklepik z wiktuałami i różnościami, co drugi krok, szynk, który otwierano i odświeżano niby i z którego wytrącano jakiegoś zaspanego, obdartego włóczęgę. Kto nie był w Polsce, albo na Wschodzie, zdumiałby się, jak mogą ludzie żyć w takiej atmosferze, i zastanawiałby się długo nad tem, jakie też stworzenia boskie zjadają i spijają te wszystkie ingredyencye, których woń zatruwała tutaj powie-