Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kielne wyobrażenia nie mają. Swoją drogą porucznik nie z jednego pieca chleb jadł i nie z jednej lufki kule mu koło uszu gwizdały, a tem samem konwersacja jego jest arcyzajmującą i czuć przytem, że jest to w gruncie człek lany ze spiżu, mimo skaz na mózgownicy, które mogą być od piorunu... Ale co tam mówić wiele! Wiesz, że mam słabość do Litwy i do Litwinów.
Otóż rozmawialiśmy i bawiliśmy się przez czas jakiś z Franciszkiem i z porucznikiem to przyjmując gości i wyciągając każdą z naszych pięciu panien na popis z tego co umie, to znowu rozpamiętując każdy swoją dolę i dolę ogółu. Przekonałem się, że Bronio Wojnowski mimo nieszczęsnych swoich stosunków domowych i słabości charakteru co do osobistych przymiotów swoich znajduje powszechne uznanie i ma przyjaciela prawie w każdym rozumnym i uczciwym człowieku. Franciszka znasz, Dynickiego i porucznika naszkicowałem ci na prędce, otóż masz ich zdanie o Broniu.
1o Franciszek: — Et i wsadzić babę do kojca, a ciotkę puścić na paszę w wysokie góry, gdzie pochyłe drzewa: Szkoda chłopca, zmarnował wiek młody na pulpetach i tupetach (cytuję dosłownie). Jabym do kroćset tysięcy...
— Wypucował jeden but za Mikołę, doda-