Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

fatalnych pomyłkach w ekspedycji recept, popełnionych przez prowizora Narwańskiego, cierpiącego na delirjum tremens. O obudwu tych listach dowiedzieli się obwinieni w drodze prywatnej i kupili sobie bardzo grube laski trzcinowe, któremi wywijali ostentacyjnie, ilekroć spotkali pana Bąbla.
Tak stały sprawy sercowe i matrymonjalne w Klekotowie, gdy pewnego wieczora panna Bronia i p. Molski grali w saloniku na cztery ręce na fortepianie, p. Narcyz udawał że słucha i rozumie, o co im chodzi, a w istocie pożerał tylko p. Bronię oczyma, podczas gdy p. Pirzpuchlerowa zwierzała mu się po cichu, że nigdy tego nie odżałuje, iż pozwoliła córce występować publicznie, że bardzo słusznie ten jakiś... jakże się nazywa, ten nieznośny Lang, czy Lam, ostrzegał w gazetach przed takiemi popisami małych dzieci, że Bronia w istocie skończyła zaledwie lat czternaście i powinna jeszcze chodzić w krótkiej sukience i t. d.
W tem otwierają się drzwi i wpada zadyszany Perła. Nim jeszcze wszedł obiedwiema nogami do pokoju, woła tubalnym głosem:
— Powiem państwu nowinę!
A nie czekając wyrazów ciekawości i zapytań, wołał dalej:
— Ekstaza przybywa! We czwartek wielki koncert, a wieczorem recepcja u starosty! Za-