Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

drobno piszę. Jakże byłam szczęśliwą, gdy za kilka dni otrzymałam odpowiedź równie długą, a przeczytaj, jak poczciwą i szczerą! Weź, daruję ci ją, albo raczej, pożyczę na tak długo, póki nie będziesz miał Elsi samej. Wtenczas oddasz mi ten list, abym...
— Abyś miała pamiątkę tego, że jesteś najlepszą, najdroższą siostrą na świecie!... Hermińciu, obowiązuję się oddać ci ten list, gdy... ale nie śmiem marzyć o tem, mimo wszystkiego...
— Ty nie śmiesz marzyć, ty, który to umiesz tak doskonale? Marzmy, Mundziu, marzmy znowu raz tak, jak za dawnych czasów. No, powiedz mi, cóż będzie, gdy już będziesz miał Elsię?
— Co będzie? Ty będziesz z nami, nieprawdaż? Ale co ja mówię: wszak ty... ty wyjdziesz przecież za mąż?
— O, ja? Ja nie wyjdę za mąż...
— Dlaczego?
— Jakże chcesz: póki rodzice żyją, nie opuściłabym ich za nic w świecie, a ponieważ mam w Bogu nadzieję, że gdy mię zostawią samą, to będę już starą panną, więc oczywiście zostanę nią na zawsze. Daj-że pokój, nie psuj oczu, już jest zupełnie ciemno, przeczytasz sobie list Elsi później, przy świetle.
W tej chwili odwołano nas do kolacyi, bo szczęście ludzkie nigdy nie jest kompletnem i kiedy się je ma. na piśmie, to braknie światła do czytania, a kiedy jest światło, to dają jeść i debatują nad tem, gdzie najwłaściwiej znajdowaćby się powinien dworzec kolei żelaznej w Żarnowie.
Upłynęło jeszcze parę godzin, nim znalazłem się nakoniec sam w pokoju, który mi odstąpił zacny komornik w swoim domu na czas mojego pobytu w Żarnowie. Łatwo wyobrazić sobie, z jaką chciwością rzuciłem się do czytania listu, który Elsia pisała do Herminy. Być może, że między nielicznymi czytelnikami, którzy będą mieli cierpliwość czytania mojej biografii aż do tego punktu, do którego obecnie ją spisałem, znajdzie się kto, co radby także za-