Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tnie słowa, jakie zasłyszałem z ust mojego opiekuna, zostawiwszy go pod laskiem niepospolicie złamanego i odurzonego tą sceną. Wróciłem do karczmy, aby się wydychać po tak gwałtownem wzruszeniu i aby się dziwić samemu sobie, że mi się udało tak dobrze zaimponować Klonowskiemu.
Zajście nasze nie było bez świadków. Sośnina, o której wspominałem, znajdowała się na wzgórzu, a miejsce naszego spotkania widzialnem było z folwarku, na którym mieszkała owa sentymentalna pani ekonomowa, znana czytelnikowi z pierwszych rozdziałów mojej powieści. Dama ta miała, jak wiadomo, wiele sympatyi dla mnie, gdy byłem małym chłopcem, i częstowała mię nieraz kawą wzamian za wiersze, które jej odpisywałam do jej albumu. Pana Klonowskiego nie cierpiała od czasu, gdy kazał wyciąć ulubione jej drzewa na kępie — a i ona także nie byla w łaskach we dworze. Widziała ona z ganku swojego, że miałem cokolwiek niegrzeczną rozmowę z chlebodawcą jej męża. Wieczór, wyszedłszy na przechadzkę koło stawu, spotkałem ją przypadkiem. Powiadam „przypadkiem“, bo nie mam innej pewności, są atoli poszlaki, że czatowała na mnie umyślnie, z ciekawości, aby się przekonać, czy bardzo wyrosłem i zmężniałem, i co też spowodowało moje zajście z p. Klonowskim. Zaprosiła mię oczywiście znowu raz na kawę, a ponieważ p. Kwaskowski, mąż mojej przyjaciólki, wyjechal był na jarmark do Czartopola, więc w nieobecności tego wiernego sługi dworskiego, pani Kwaskowska szeroko idługo opowiedziała mi rozmaite żale, które miała w sercu do rodziny Klonowskich. Starała się przytem dowiedzieć, jakiego rodzaju nieporozumienie zaszło między mną a moim opiekunem, ijakie to papiery on mi chciał wydrzeć. Nie uważałem za stosowne zaspokoić jej ciekawość, co ją trochę rozżaliło, mimo to jednak przy pożegnaniu dała mi przyjacielską rudę, abym się wystrzegal rudego Szlomy, szynkarza, który jest prawą ręką Klonowskiego i pomaga mu obdzierać ludzi, szpieguje i t. p. Nie mogłem zrozumieć, co mogło być do szpiegowania w Haj-