Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Kłamiesz, nie masz tych papierów, ja sam je zniszczyłem.
— Powiedz, że chciałeś je zniszczyć; powiedz, że przeszukałeś cały dom Buschmüllerowej, aby je znaleźć, a nie znalazłeś!
— No, nie znalazłem — przyznał mój opiekun mocno skruszony — ale i ty ich nie masz, byłbyś je dał Wielogrodzkiemu podczas procesu. Nie masz ich, nie masz! — dodał z tryumfem spostrzegłszy, że straciłem cokolwiek kontenans. Lecz szybko jak błyskawica przeszła mi przez głowę myśl, że potrzeba utrzymać Klonowskiego w mniemaniu, iż posiadam owe straszne papiery; ponieważ zaś już poprzednio myślałem nieraz, że do tego przyjdzie, i ukłao dałem sobie co powiedzieć w takim razie, więc odrzekłem z wielką pewnością siebie:
— Papiery znalazły się niestety dopiero po procesie, a komornikowi ich nie dawałem, aby się nie maltretował wznawianiem sprawy. Zrobię z nich sam użytek, swojego czasu. Mam je tutaj.
To mówiąc, wydobyłem z kieszeni plik rozmaitych szpargałów urzędowych, które miałem przy sobie, pokazałem je Klonowskiemu i schowałem napowrót. Szpargały moje musiały chyba być bardzo podobne do starych skryptów i listów, bo kochanemu opiekunowi aż oczy krwią nai biegły.
— Pokaż, pokaż! — zawołał, rzucając się na mnie“? z taką siłą, że omal mię nie obalił. Czułem, że chce mi wydrzeć papiery, i przytrzymując jedną ręką moją kieszeń, drugą odepchnąłem go od siebie.
— Powoli — dodałem z szyderczym uśmiechem — pokaże się to wszystko w sądzie, jeżeli pan Klonowski nie będzie grzeczny. Ja bardzo proszę pana Klonowskiego, bardzo uniżenie proszę, aby pan Klonowski był łaskaw nie odpędzać mię od służby kolejowej, bo w takim razie pan Klonowski pójdzie do kryminału! Upadam do nóg pana Klonowskiego!
— Zkąd on mógł wziąć te papiery! — To były osta-