Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mój kochany, nie unoś się; przecież my się znamy na takich rzeczach! Wiem, że złożyli 500 złr. na ten cel; otóż ja ci daję tysiąc i posadę starszego inżyniera. Czy zgoda?
Zamiast odpowiedzi, spojrzałem na „jednego z najzacniejszych obywateli kraju“ tak, jak na to zasługiwał, i odszedłem szybko ku karczmie. Klonowski pospieszył za mną i prawił dalej poza mojemi plecami:
— Chcesz gwarancyi, jak widzę, to rzecz bardzo słuszna. No, ja wiem, że mogę polegać na twoim honorze, dam ci tych tysiąc złotych zgóry, i zobowiążę się pisemnie wypłacić ci dwa tysiące, gdybyś do trzech miesięcy nie był mianowany starszym inzynierem. Odemnie, jako od opiekuna, możesz bez obawy przyjąć taki cerograf. Poczekaj-że trochę, bo cię nie mogę dopędzić. Edmundzie, czy żądasz może czego więcej?
Tego mi już było zawiele. Obróciłem się na miejscu i zaczerwieniony od gniewu krzyknąłem:
— Panie Klonowski, czy ja kiedy może z panem do spółki oszukiwałem pańskich pupilów, albo układałem plany na obdarcie sierót z ich mienia, że pan mię uważasz za równego sobie?
Opiekun mój zbladł jak jego płótnianka: obadwaj trzęśliśmy się ze złości i nie mogliśmy wymówić ani słowa.
Klonowski pierwszy przyszedł do siebie o tyle, że potrząsając laską i pieniąc się, jak ongi w Żarnowie, zasyczał:
— Chłopcze, nie zrywaj zemną, bo nim się obaczysz, wylecisz z posady!
— A ty nim się obaczysz, będziesz w kryminale krzywoprzysięzco!
— Ja... krzywoprzysięzca? Kto mi to może udowodnić?- — Klonowski był jeszcze ciągle w pasyi, ale ton jego znacznie był zmieniony.
— Kto? Ja! Wszak przysiągłeś w procesie przeciw komornikowi Wielogrodzkiemu, że nie pożyczałeś nigdy pieniędzy od mojego ojca: twój skrypt i twoje listy, które mam w ręku, będą teraz świadczyły przeciw tobie!