Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

który ci się należy, czyli też być ciężarem państwu Wielogrodzkim, którzy są bardzo łaskawi dla ciebie, ale przecież mają także córkę, o której muszą pamiętać?
Głównem uczuciem, które przeważało we mnie w tej chwili, był wstyd. Wstydziłem się wielu rzeczy. Najprzód wstydziłem się mojej utajonej niechęci ku panu Klonowskiemu, który przemawiał jak człowiek honoru, i przypominał mi to, co jak czułem, było moim obowiązkiem pomyśleć i powiedzieć sobie bez cudzej inicyatywy. Wstydziłem się, że w głębi duszy czułem nieprzezwyciężoną prawie chęć rzucenia się do nóg pani Wielogrodzkiej i proszenia jej, aby mię nie puszczała ze swego domu. Stałem blady i drżący, miotany temi refleksyami, a podczas gdy państwo Wielogrodzcy protestowali przeciw przypuszczeniu mojego Opiekuna, iż zatrzymując mię u siebie, wyrządziliby krzywdę własnemu dziecku, przypomniałem sobie, że p. Klonowski miał u siebie jakieś pieniądze, które dziś niestety, były mojemi — i postanowiłem nie być nikomu ciężarem.
— Nie, i jeszcze raz nie, nigdy na to nie pozwolę, moi kochani państwo; zresztą, zdecyduj się sam panie Edmundzie — rzekł mój opiekun.
— Jeżeli ja mam decydować, to pojadę do Ławrowa — rzekłem — i bardzo, bardzo dziękuję państwu za ich dobroć dla mnie!I — łkając, chwyciłem rękę pani Wielogrodzkiej, którą okryłem pocałunkami i łzami.
Stanęło jednak na tem, iż nie pojadę zaraz, bo najpierw byłem jeszcze rekonwalescentem, a potem p. Klonowski dopiero w tydzień miał odwozić swego syna do Ławrowa. Pani Wielogrodzka wyszła wydać dyspozycye, odnoszące się do herbaty, komornik zaprosił mego opiekuna na fajeczkę do swojego pokoju, a ja wyszedłem z Herminą do jej pokoiku, który był tak gościnnym dla mnie. Tu usiedliśmy na małej niziutkiej kanapce, w milczeniu, z pozwieszanemi głowami, trzymając się za ręce inie śmiejąc przemówić jedno do drugiego. Pokoik ten przytykał do pokoju komornika i przez drzwi odchylone mimowoli słuchaliśmy rozmowy, którą obydwaj panowie prowadzili przy fajce. Była ona