Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gębą, a przytem z pewnością dobry patryota. Pamięta mama, jak uprzejmie rozmawiał z nami na balu Dzieciątka Jezus?
— A, prawda, mówił mi, że jesteś podobną do jakiejś królowej... tylko nie przypominam sobie, zdaje mi się, że do angielskiej...
— Co też mama mówi! Angielska królowa ma już wnuczki w moim wieku! Mówił, że jestem podobną do królowej Małgorzaty, jak ją widział przed ślubem, a później pytałyśmy się Wołodeckiego i powiedział nam, że to królowa włoska, ale że... nie umyła się do mnie...
— Bardzo uprzejmy człowiek, bardzo.
— Kto, Wołodecki? Cóż, kiedy czasem wygląda, jakby trzech zliczyć nie umiał.
— Ej, kto tam mówi o Wołodeckim! Ja mówię o Skirgielle. Pamiętasz, kiedy się dowiedział, jak jestem z domu, to zaraz sobie przypomniał, że jego ojciec znał bardzo dobrze mojego ojca. (Co nb. było wierutną prawdą, bo ojciec pani sekretarzowej służyć w skarbie Podolińskim hr. Skirgiełłów). Bardzo uprzejmy człowiek!
— Już to czy uprzejmy, czy nie uprzejmy — wtrącił ostro sekretarz, zabierając się do wyjścia — czy Skirgiełło, czy Wołodecki, niechaj mi się tu nie pokazuje, bo inaczej... no; zobaczycie!
Nastąpiło jeszcze krótkie wyjaśnienie powodów gniewu p. Kluszczyńskiego na Stanisława, poczem pan domu wyszedł zajmować się dalej sprawami publicznemi.
— Terefere kuku! — rzekła pani sekretarzowa po milicyjsku — przyznam ci się, moje dziecko, cała ta polityka już mi kością w gardle stoi. Trudno zresztą trzymać cię w domu pod szklannym kloszem...
— Bo też nie ma co zważać na to, co ojciec mówi. Teraz tak, a za parę godzin będzie inaczej. Ja myślę, że doprawdy niechajby mama napisała bilet do Wołodeckiego, prosząc go, ażeby nam towarzyszył do parku...
— Ba, a jeżeli przyjdzie tu i zastanie ojca, to gotowo przyjść do jakiej nieprzyjemnej awantury.